nawodzie.fun

Chęci mam ogromne i niejako czuję się zaproszony skoro 'moczymordy ogniskowe przygarniecie' , niemniej dzisiaj jeszcze nie wiem czy ten weekend będę miał wolny.

Wielkie dzięki za relację.Pewnie kiedyś przyjdzie pora ta ten kawałek Warty bo to "moja" rzeka. Póki co w tym roku planuje dopłynąć do Sieradza i pewnie wielokrotnie powtórzę wcześniejsze odcinki w okolicach Działoszyna czy Częstochowy.

I wszystko byłoby rewelacyjnie ale ten pstrąg w tawernie...i taka piękna kebabowa tradycja poszła się rypać

I takich 'wariatów' nam trzeba👍👍👍 Już dawno żadna relacja tak mnie nie rozbawiła, choć Wam chyba nie zawsze było do śmiechu. Grunt, że plan zrealizowany, ofiar nie było i sprzęt wyszedł bez szwanku. A nawet jeśli przyplątał by się jakiś mały katar to przygoda bezcenna. Co tam Everesty czy inne Amazo...

Brawo lodołamacze. Czyli póki nie ma kry na 20 cm. sezon trwa

A ja mam jedną małą prośbę do Michała co by nie zapomniał pochwalić się fotkami z retro-analoga

Faktycznie na jazach pobudowane są "zjeżdżalnie" którymi w miarę bezpiecznie można spłynąć. W miarę, bo przy wyższej wodzie w kilku przypadkach zdecydowanie zalecane jest obnoszenie. Wszystko dokładnie jest opisane choćby na mapy.cz. A co samego spływu: towarzystwo, rzeka, miasteczka rewel...

Czyli od teraz Włodek pływa katamaranem (skoro widzi podwójne) , a tak serio to dobrze, że jest dobrze. Wracaj do zdrowia i do zobaczenia na wodzie.

Czytając taaaaką relację czuje się lekko onieśmielony, ta logistyka, te dystanse. Gdzie mi tam z moim niespiesznym dryfowaniem. Jestem pod ogromnym wrażeniem. Brawo.

Świetna robota, wielka to przyjemność rzucić okiem (i uchem) na filmik, zwłaszcza, że sam wiem ile to "dłubania" przy montażu. Dzięki