Przed wyjazdem nie do końca wiedzieliśmy czego się spodziewać. Na miejscu okazało się, że Orawa nie dość, że bardzo ładna to jeszcze nie sprawiła większego problemu z pływaniem. Myślę, że nikt mający do czynienia z kajakami, czy też innym sprzętem pływającym nie powinien mieć problemu ze spłynięciem jej. Jedynym trudniejszym miejscem było wspomniane wcześniej kamieniste bystrze. Gdyby jednak ktoś nie czuł się na siłach, lub nie chciał ryzykować wzdłuż niego biegnie ścieżka. Można tamtędy obnieść kajak. Tak naprawdę największym problemem było pilnowanie, aby pod dnem nie zabrakło wody. Jednak i z tym nie było najgorzej. Co prawda zdarzało się przytrzeć o kamienie, bądź też raz, czy dwa wysiąść z kajaka, aby go kawałek przepchnąć, ale tragedii nie było. Czasami na rzekach takich jak Dunajec, czy Poprad miałem z tym większy kłopot. Na dmuchańcach nie stanowi to większego problemu. Po prostu jakoś tam prześlizgują się po kamieniach. Gorzej z jednostkami, gdzie każdy kontakt z kamieniem pozostawia ślad.
Właściwie o ile dobrze sobie przypominam, to poza barkami jedynym widzianym na całej rzece "sztywniakiem" była Włodka kanadyjka.
Jacek ma rację odnośnie zmiany poziomu wody. Sprawdziłem nawet jak wyglądało to w niedzielę. W ciągu zaledwie kilku godzin różnica wynosiła około 30 cm.
Kemping istotnie do najtańszych nie należy. Jednak nie bardzo jest dla niego alternatywa. Ewentualnie może po prostu za taką się specjalnie nie rozglądaliśmy i coś przeoczyliśmy. Z góry bowiem założenie było takie, że noc spędzamy na tym kempingu. Z drugiej strony to tylko jedna noc, więc jakoś tam można to przeboleć.
Inną możliwością może być przepłynięcie całego odcinka jednego dnia. Biorąc pod uwagę prędkość nurtu jest to całkiem realne. Należało by jedynie ograniczyć przerwy na brzegu, oraz trochę mocniej pomachać wiosłem.
Rzeka bardzo mi się spodobała i jestem niemal pewny, że nie była to moja ostatnia wizyta na niej.
Dzięki za towarzystwo i wspólnie spędzony czas.
Dla chętnych trochę ruchomych obrazków
viewtopic.php?f=29&t=647