Widawka, 15-17 listopada 2024

Ostatnio byłem... albo: kiedyś byłem...
Awatar użytkownika
miandas
Posty: 1014
Rejestracja: 17 gru 2020, 15:31
Lokalizacja: wlkp
moja flota: old town camden 120, gumotex solar, gumotex twist 2.1
Dziękował(a):: 111 razy
Podziekowano: 339 razy
Kontakt:

Widawka, 15-17 listopada 2024

Post autor: miandas »

Widawka należy do katalogu rzek odpowiednich dla ludzi w tak zwanym wieku przedstarczym (termin zaczerpnięty z podcastu „Jak się starzeć bez godności” Ewy Winnickiej i Magdaleny Grzebałkowskiej). Czyli np. dla mnie. I raczej dla Pawła Sąsiada również. Mało wymagająca, nie obciążona niepotrzebnym ryzykiem, krynica przyjemności i satysfakcji. Takie rzeki w sezonie są oblegane. Ale nie w listopadzie.
Początkowy plan, by w czwartek udać się autem do Smug, tam rozbić obóz, spłynąć i w niedzielę wrócić umówionym transportem na start musiał, ze względu na prognozy, ulec pewnym modyfikacjom. Otóż z czwartku na piątek zapowiadali nieprzyjemne fale mżawki. Generalnie nic to dla nas twardzieli ale perspektywa mokrego namiotu na początek przygody wprowadzała nas w zły nastrój.
Z kłopotu wybawiła nas agroturystka w Restarzewie Cmentarnym „Frajda”. Okazało się, że dysponuje miejscem w domku mini-brda, bez wygód i nieogrzewanym ale suchym i z czajnikiem. Na miejscu okazało się jeszcze, że będziemy spędzać wieczór, a także poranek w towarzystwie różnego gatunku rogacizny. Upewniwszy się, że nic nam nie grozi ze strony gadziny, rozpaliliśmy ognisko i pomimo zapowiadanej mżawki udało nam się spędzić miły wieczór.
W piątek uroczy pan właściciel agroturystyki zawiózł nas do Smug i już przed 11.00 byliśmy na wodzie.
Uderzył nas kolor rzeki przypominający jakby grafit – doszliśmy do wniosku, że to wynik spuszczania do Widawki wody z kopalni Bełchatów, bo generalnie woda była czysta, wędkarze łowili i prawie nie śmierdziało…
Aura była całkiem przyjemna: wiatr niewielki, nie padało, odnieśliśmy nawet wrażenie, że jest nam za ciepło. Nad głową huczały Efy z bazy w Łasku. Po przepłynięciu niecałych 20km udało nam się znaleźć całkiem miłe miejsce na prawym brzegu, mniej więcej na wysokości sioła Dzbanki, gdzie postanowiliśmy rozbić obóz. Wieczór upłynął nam nieprzyzwoicie miło, choć trochę zawiewało – wiatr wiał akurat od nieosłoniętej strony. Ponieważ już po 22.00 byliśmy w śpioszkach, wyspaliśmy się jak dżinksy.
W sobotę przywitał nas piękny dzień. O 10.00 byliśmy na wodzie delektując się okolicznościami przyrody (saren jak psów, takoż zimorodków). Z łatwością też osiągnęliśmy zakładany cel – ujście Grabi. W tym miejscu, czyli właśnie u ujścia Grabi, znajduje się wielka firma kajakowa i pole biwakowe, której właściciel, a także jego zdecydowanie małoletni syn, strasznie chamsko się do nas odnosili, kiedy spływaliśmy w tamtej okolicy latem 2 lata temu, więc nocleg w tym miejscu odpadał. Ale… okazało się, że całkiem przyjemne miejsce jest vis-a-vis, na lewym brzegu Widawki. Sporo śmieci ale teren wystarczająco duży, żeby udało się znaleźć w miarę czyste miejsce na namioty. Było też miejsce na ognisko oraz mnóstwo paliwa w okolicznym lesie. W sobotę przepłynęliśmy 25 km. Wieczór minął nam, jak zwykle, nieprzyzwoicie miło. Do tego stopnia, że przespaliśmy wczesnoporanne polowanie w okolicy i kiedy po dziewiątej pojawili się myśliwi, którzy oznajmili, że nie musimy się obawiać przypadkowego pomylenia z dzikiem, bo już skończyli, byliśmy w szoku.
Niestety, niedziela okazała się wilgotna, wietrzna i zimna. Na szczęście deszcz miał przyjść dopiero po południu. Ostatni fragment rzeki - 12,5 km – przepłynęliśmy właściwie bez postoju, jeśli nie liczyć jazu w Podgórzu, gdzie trzeba było przenieść kajaki. Skończyliśmy bezpośrednio przed ujściem rzeki do Warty, przy moście w Jeziorku.
Telefon do Pana Frajdy i po godzinie siedzieliśmy w nieśmiertelnym T4. Wkrótce też wyruszyliśmy w podróż do domu.
W czasie spływu posługiwałem się, jak w czasie innych spływów w tej okolicy, przewodnikiem Rafała Tomczyka: „Szlaki wodne województwa łódzkiego”. Pomimo całkiem niedawnego wydania (2021) książka zawiera jednak (z czego nie pierwszy raz zdałem sobie sprawę) mocno przeterminowane i nieścisłe informacje:
1. Jaz w Lubośni przenosi się lewym brzegiem, a nie prawym (44 km).
2. Betonowy słup w Józefinie (43km) trzeba obnieść prawym brzegiem, czego nie ma w opisie trasy (w ogóle nie ma mowy o tym, że jest do obniesienia).
3. Stary młyn w Korablewie (30km) również obnosimy prawym brzegiem, choć niektórzy podobno spływają.
4. W Rembieszowie (3km) nie płyniemy w prawo (stara odnoga) tylko trzymamy się głównego nurtu.
Chociaż właśnie w prawej odnodze onegdaj (2 lata temu?) znaleźliśmy fajne miejsce na nocleg, jeśli nie liczyć pokrzyw i komarów. A spłynięcie odnogi kolejnego dnia dostarczyło nam wielu emocji.

W podsumowaniu przekażę dwa spostrzeżenia, które wykuły nam się w czasie spływu:
- posiłki w czasie spływu to, wypisz wymaluj, czysta dieta keto,
- nie powinno się mieszać alkoholi ale jak się bardzo chce, to można.

A przeziębienie, którym poczęstował mnie Paweł, jeszcze mi całkiem nie minęło. Mimo to uwielbiam jego towarzystwo. Wyrównuje mi nastrój, koi nerwy, wycisza i bawi. Paweł, nie przeziębienie.
Załączniki
widawka nw 010.jpg
widawka nw 020.jpg
widawka nw 030.jpg
widawka nw 040.jpg
widawka nw 050.jpg
widawka nw 060.jpg
widawka nw 070.jpg
widawka nw 080.jpg
widawka nw 090.jpg
widawka nw 100.jpg
widawka nw 110.jpg
widawka nw 120.jpg
widawka nw 130.jpg
widawka nw 140.jpg
widawka nw 150.jpg
widawka nw 160.jpg
widawka nw 170.jpg
widawka nw 180.jpg
widawka nw 190.jpg
widawka nw 200.jpg
widawka nw 210.jpg
widawka nw 220.jpg
widawka nw 230.jpg
widawka nw 240.jpg
widawka nw 250.jpg
widawka nw 260.jpg
widawka nw 270.jpg
widawka nw 280.jpg
widawka nw 290.jpg
widawka nw 300.jpg
widawka nw 310.jpg
widawka nw 320.jpg
widawka nw 330.jpg
widawka nw 340.jpg
widawka nw 350.jpg
widawka nw 360.jpg
widawka nw 370.jpg
widawka nw 380.jpg
widawka nw 390.jpg
widawka nw 400.jpg
widawka nw 410.jpg
widawka nw 420.jpg
widawka nw 430.jpg
widawka nw 440.jpg
widawka nw 450.jpg
widawka nw 460.jpg
widawka nw 470.jpg
droga zawsze nagradza
Glynu
Posty: 94
Rejestracja: 22 sty 2022, 10:36
Lokalizacja: Płocho
moja flota: Canoe
Dziękował(a):: 34 razy
Podziekowano: 67 razy

Re: Widawka, 15-17 listopada 2024

Post autor: Glynu »

Ale czad! Rzuciliśmy się na tą rzekę w tym sezonie jak szarańcza. Trzeba było wysłać gołębia to uzupełniłbym z Wami brakujący fragment :roll: może chcecie powtórzyć Widawkę zimą?...

Potwierdzam spostrzeżenia.
W Lubośni można obnieść lewą stroną, jest stosowna tablica, ja spławiałem załadowaną pod korek łódkę na 30 m cumie, ale na lekko jest do spłynięcia.
W Józefinie, też jest tablica, natknąłem się gdzieś w necie na relację, w której podano, że przy wysokim stanie można płynąć nad, ale to przynajmniej 0,5 m wyżej od zastanego stanu.
Korablew, spiętrzenie nie jest z larsenów, obładowany na zimowo scout nawet nie musnął dnem progu. Prawa mniejsza odnoga wygląda ciekawie, ale ten mostek z palety na samym końcu i tak trzebaby odnieść.
A dalej jeszcze wszystko przede mną więc zapasożytuje na Twoich spostrzeżeniach.
A i Pana Frajdę też dodam do kontaktów na przyszłość 8-)
glynu
instagram: czerwone_canoe
Awatar użytkownika
Włodek
Posty: 1285
Rejestracja: 21 gru 2020, 01:10
Lokalizacja: Siedlce
moja flota: Canoe: prospector 16 i prospector 15
Dziękował(a):: 459 razy
Podziekowano: 495 razy

Re: Widawka, 15-17 listopada 2024

Post autor: Włodek »

Cieszy Wasza ze wszech miar udana wyprawa.
Może uda się nam gdzieś spotkać na wodzie.
Zresztą niekoniecznie na wodzie. ;)

Ps. alkohole z natury tolerują mieszanie, mieszający nie zawsze. :roll:
Awatar użytkownika
Ra$
Posty: 966
Rejestracja: 17 gru 2020, 15:30
Lokalizacja: Kraków
moja flota: Canoe, żagle i inne pływadła
Dziękował(a):: 482 razy
Podziekowano: 176 razy

Re: Widawka, 15-17 listopada 2024

Post autor: Ra$ »

Czytając relację nabieram ochoty na zimowo-jesienny spływ :) Musiał bym się jeszcze sporo nauczyć, jeśli chodzi o biwak, ale może dał bym radę :)
Awatar użytkownika
miandas
Posty: 1014
Rejestracja: 17 gru 2020, 15:31
Lokalizacja: wlkp
moja flota: old town camden 120, gumotex solar, gumotex twist 2.1
Dziękował(a):: 111 razy
Podziekowano: 339 razy
Kontakt:

Re: Widawka, 15-17 listopada 2024

Post autor: miandas »

Ra$ pisze: 25 lis 2024, 11:43 Czytając relację nabieram ochoty na zimowo-jesienny spływ :) Musiał bym się jeszcze sporo nauczyć, jeśli chodzi o biwak, ale może dał bym radę :)
Wszystko jest kwestią odpowiedniego ubrania na kajak, zabezpieczenia odzieży na zmianę w razie kabiny i dobrego, zimowego śpiwora.
droga zawsze nagradza
Awatar użytkownika
Włodek
Posty: 1285
Rejestracja: 21 gru 2020, 01:10
Lokalizacja: Siedlce
moja flota: Canoe: prospector 16 i prospector 15
Dziękował(a):: 459 razy
Podziekowano: 495 razy

Re: Widawka, 15-17 listopada 2024

Post autor: Włodek »

miandas pisze: 25 lis 2024, 14:19 Wszystko jest kwestią odpowiedniego ubrania na kajak, zabezpieczenia odzieży na zmianę w razie kabiny i dobrego, zimowego śpiwora.
Michał pływasz kanadyjką, w niej nie kapie i nie chlapie, nie musisz w suchym kombinezonie, co do reszty pełna zgoda.
ODPOWIEDZ