Widawka należy do katalogu rzek odpowiednich dla ludzi w tak zwanym wieku przedstarczym (termin zaczerpnięty z podcastu „Jak się starzeć bez godności” Ewy Winnickiej i Magdaleny Grzebałkowskiej). Czyli np. dla mnie. I raczej dla Pawła Sąsiada również. Mało wymagająca, nie obciążona niepotrzebnym ryzykiem, krynica przyjemności i satysfakcji. Takie rzeki w sezonie są oblegane. Ale nie w listopadzie.
Początkowy plan, by w czwartek udać się autem do Smug, tam rozbić obóz, spłynąć i w niedzielę wrócić umówionym transportem na start musiał, ze względu na prognozy, ulec pewnym modyfikacjom. Otóż z czwartku na piątek zapowiadali nieprzyjemne fale mżawki. Generalnie nic to dla nas twardzieli ale perspektywa mokrego namiotu na początek przygody wprowadzała nas w zły nastrój.
Z kłopotu wybawiła nas agroturystka w Restarzewie Cmentarnym „Frajda”. Okazało się, że dysponuje miejscem w domku mini-brda, bez wygód i nieogrzewanym ale suchym i z czajnikiem. Na miejscu okazało się jeszcze, że będziemy spędzać wieczór, a także poranek w towarzystwie różnego gatunku rogacizny. Upewniwszy się, że nic nam nie grozi ze strony gadziny, rozpaliliśmy ognisko i pomimo zapowiadanej mżawki udało nam się spędzić miły wieczór.
W piątek uroczy pan właściciel agroturystyki zawiózł nas do Smug i już przed 11.00 byliśmy na wodzie.
Uderzył nas kolor rzeki przypominający jakby grafit – doszliśmy do wniosku, że to wynik spuszczania do Widawki wody z kopalni Bełchatów, bo generalnie woda była czysta, wędkarze łowili i prawie nie śmierdziało…
Aura była całkiem przyjemna: wiatr niewielki, nie padało, odnieśliśmy nawet wrażenie, że jest nam za ciepło. Nad głową huczały Efy z bazy w Łasku. Po przepłynięciu niecałych 20km udało nam się znaleźć całkiem miłe miejsce na prawym brzegu, mniej więcej na wysokości sioła Dzbanki, gdzie postanowiliśmy rozbić obóz. Wieczór upłynął nam nieprzyzwoicie miło, choć trochę zawiewało – wiatr wiał akurat od nieosłoniętej strony. Ponieważ już po 22.00 byliśmy w śpioszkach, wyspaliśmy się jak dżinksy.
W sobotę przywitał nas piękny dzień. O 10.00 byliśmy na wodzie delektując się okolicznościami przyrody (saren jak psów, takoż zimorodków). Z łatwością też osiągnęliśmy zakładany cel – ujście Grabi. W tym miejscu, czyli właśnie u ujścia Grabi, znajduje się wielka firma kajakowa i pole biwakowe, której właściciel, a także jego zdecydowanie małoletni syn, strasznie chamsko się do nas odnosili, kiedy spływaliśmy w tamtej okolicy latem 2 lata temu, więc nocleg w tym miejscu odpadał. Ale… okazało się, że całkiem przyjemne miejsce jest vis-a-vis, na lewym brzegu Widawki. Sporo śmieci ale teren wystarczająco duży, żeby udało się znaleźć w miarę czyste miejsce na namioty. Było też miejsce na ognisko oraz mnóstwo paliwa w okolicznym lesie. W sobotę przepłynęliśmy 25 km. Wieczór minął nam, jak zwykle, nieprzyzwoicie miło. Do tego stopnia, że przespaliśmy wczesnoporanne polowanie w okolicy i kiedy po dziewiątej pojawili się myśliwi, którzy oznajmili, że nie musimy się obawiać przypadkowego pomylenia z dzikiem, bo już skończyli, byliśmy w szoku.
Niestety, niedziela okazała się wilgotna, wietrzna i zimna. Na szczęście deszcz miał przyjść dopiero po południu. Ostatni fragment rzeki - 12,5 km – przepłynęliśmy właściwie bez postoju, jeśli nie liczyć jazu w Podgórzu, gdzie trzeba było przenieść kajaki. Skończyliśmy bezpośrednio przed ujściem rzeki do Warty, przy moście w Jeziorku.
Telefon do Pana Frajdy i po godzinie siedzieliśmy w nieśmiertelnym T4. Wkrótce też wyruszyliśmy w podróż do domu.
W czasie spływu posługiwałem się, jak w czasie innych spływów w tej okolicy, przewodnikiem Rafała Tomczyka: „Szlaki wodne województwa łódzkiego”. Pomimo całkiem niedawnego wydania (2021) książka zawiera jednak (z czego nie pierwszy raz zdałem sobie sprawę) mocno przeterminowane i nieścisłe informacje:
1. Jaz w Lubośni przenosi się lewym brzegiem, a nie prawym (44 km).
2. Betonowy słup w Józefinie (43km) trzeba obnieść prawym brzegiem, czego nie ma w opisie trasy (w ogóle nie ma mowy o tym, że jest do obniesienia).
3. Stary młyn w Korablewie (30km) również obnosimy prawym brzegiem, choć niektórzy podobno spływają.
4. W Rembieszowie (3km) nie płyniemy w prawo (stara odnoga) tylko trzymamy się głównego nurtu.
Chociaż właśnie w prawej odnodze onegdaj (2 lata temu?) znaleźliśmy fajne miejsce na nocleg, jeśli nie liczyć pokrzyw i komarów. A spłynięcie odnogi kolejnego dnia dostarczyło nam wielu emocji.
W podsumowaniu przekażę dwa spostrzeżenia, które wykuły nam się w czasie spływu:
- posiłki w czasie spływu to, wypisz wymaluj, czysta dieta keto,
- nie powinno się mieszać alkoholi ale jak się bardzo chce, to można.
A przeziębienie, którym poczęstował mnie Paweł, jeszcze mi całkiem nie minęło. Mimo to uwielbiam jego towarzystwo. Wyrównuje mi nastrój, koi nerwy, wycisza i bawi. Paweł, nie przeziębienie.
Widawka, 15-17 listopada 2024
-
- Posty: 94
- Rejestracja: 22 sty 2022, 10:36
- Lokalizacja: Płocho
- moja flota: Canoe
- Dziękował(a):: 34 razy
- Podziekowano: 67 razy
Re: Widawka, 15-17 listopada 2024
Ale czad! Rzuciliśmy się na tą rzekę w tym sezonie jak szarańcza. Trzeba było wysłać gołębia to uzupełniłbym z Wami brakujący fragment może chcecie powtórzyć Widawkę zimą?...
Potwierdzam spostrzeżenia.
W Lubośni można obnieść lewą stroną, jest stosowna tablica, ja spławiałem załadowaną pod korek łódkę na 30 m cumie, ale na lekko jest do spłynięcia.
W Józefinie, też jest tablica, natknąłem się gdzieś w necie na relację, w której podano, że przy wysokim stanie można płynąć nad, ale to przynajmniej 0,5 m wyżej od zastanego stanu.
Korablew, spiętrzenie nie jest z larsenów, obładowany na zimowo scout nawet nie musnął dnem progu. Prawa mniejsza odnoga wygląda ciekawie, ale ten mostek z palety na samym końcu i tak trzebaby odnieść.
A dalej jeszcze wszystko przede mną więc zapasożytuje na Twoich spostrzeżeniach.
A i Pana Frajdę też dodam do kontaktów na przyszłość
Potwierdzam spostrzeżenia.
W Lubośni można obnieść lewą stroną, jest stosowna tablica, ja spławiałem załadowaną pod korek łódkę na 30 m cumie, ale na lekko jest do spłynięcia.
W Józefinie, też jest tablica, natknąłem się gdzieś w necie na relację, w której podano, że przy wysokim stanie można płynąć nad, ale to przynajmniej 0,5 m wyżej od zastanego stanu.
Korablew, spiętrzenie nie jest z larsenów, obładowany na zimowo scout nawet nie musnął dnem progu. Prawa mniejsza odnoga wygląda ciekawie, ale ten mostek z palety na samym końcu i tak trzebaby odnieść.
A dalej jeszcze wszystko przede mną więc zapasożytuje na Twoich spostrzeżeniach.
A i Pana Frajdę też dodam do kontaktów na przyszłość
glynu
instagram: czerwone_canoe
instagram: czerwone_canoe
- Włodek
- Posty: 1285
- Rejestracja: 21 gru 2020, 01:10
- Lokalizacja: Siedlce
- moja flota: Canoe: prospector 16 i prospector 15
- Dziękował(a):: 459 razy
- Podziekowano: 495 razy
Re: Widawka, 15-17 listopada 2024
Cieszy Wasza ze wszech miar udana wyprawa.
Może uda się nam gdzieś spotkać na wodzie.
Zresztą niekoniecznie na wodzie.
Ps. alkohole z natury tolerują mieszanie, mieszający nie zawsze.
Może uda się nam gdzieś spotkać na wodzie.
Zresztą niekoniecznie na wodzie.
Ps. alkohole z natury tolerują mieszanie, mieszający nie zawsze.
- Ra$
- Posty: 966
- Rejestracja: 17 gru 2020, 15:30
- Lokalizacja: Kraków
- moja flota: Canoe, żagle i inne pływadła
- Dziękował(a):: 482 razy
- Podziekowano: 176 razy
Re: Widawka, 15-17 listopada 2024
Czytając relację nabieram ochoty na zimowo-jesienny spływ Musiał bym się jeszcze sporo nauczyć, jeśli chodzi o biwak, ale może dał bym radę
- miandas
- Posty: 1014
- Rejestracja: 17 gru 2020, 15:31
- Lokalizacja: wlkp
- moja flota: old town camden 120, gumotex solar, gumotex twist 2.1
- Dziękował(a):: 111 razy
- Podziekowano: 339 razy
- Kontakt:
Re: Widawka, 15-17 listopada 2024
Wszystko jest kwestią odpowiedniego ubrania na kajak, zabezpieczenia odzieży na zmianę w razie kabiny i dobrego, zimowego śpiwora.
droga zawsze nagradza
- Włodek
- Posty: 1285
- Rejestracja: 21 gru 2020, 01:10
- Lokalizacja: Siedlce
- moja flota: Canoe: prospector 16 i prospector 15
- Dziękował(a):: 459 razy
- Podziekowano: 495 razy
Re: Widawka, 15-17 listopada 2024
Michał pływasz kanadyjką, w niej nie kapie i nie chlapie, nie musisz w suchym kombinezonie, co do reszty pełna zgoda.