23-24 stycznia 2021 Wełna. Wągrowiec - Jaracz
- miandas
- Posty: 981
- Rejestracja: 17 gru 2020, 15:31
- Lokalizacja: wlkp
- moja flota: old town camden 120, gumotex solar, gumotex twist 2.1
- Dziękował(a):: 99 razy
- Podziekowano: 314 razy
- Kontakt:
23-24 stycznia 2021 Wełna. Wągrowiec - Jaracz
Na początku stycznia bawiliśmy się na Głuszynce ale już wtedy wiedzieliśmy, że się jeszcze w styczniu spotkamy na wodzie.
Pretekstem miała być impreza urodzinowa (w miejsce oficjalnej „hotelowej”) ale koniec końców postanowiłem zdjąć z wypadu ten oficjalny szyld i po prostu sobie popływać i nacieszyć się kajakiem, rzeką, przyrodą i towarzystwem.
I dobrze.
Dość długo zastanawialiśmy się, jaka rzeka będzie możliwa do spłynięcia w styczniu ale od początku Wełna była mocną kandydatką zgłoszoną przez Mata.
I dobrze.
W końcu wybraliśmy odcinki, gdzie ewentualny lód nie powinien być przeszkodą. Zwodowaliśmy się za Wągrowcem, na zastawce kończącej jezioro Łęgowskie. W planach było dotarcie do Rogoźna ale koniec końców skończyliśmy ten dzień w Żołędzinie, za mostem kolejowym.
Było bosko. Cały dzień padał rzęsisty deszcz, temperatura oscylowała wokół zera, a na łące, na której postawnowiliśmy się rozłożyć, był rozrzucony obornik. Za to drewna mieliśmy pod dostatkiem. Poza tym, dzięki roztropności Macieja, który zabrał z domu małe kawałki suchego drewna do rozpalenia, ognisko nie stanowiło już żadnego problemu. Później już prawie nie padało, gdzieniegdzie między chmurami prześwitywał księżyc, gulasz Macieja był bardzo dobry, Maciej nawet zaimprowizował coś z katalogu obrzędów z Nocy Kupały (nie, nic świńskiego ), jednym słowem – było miło.
Z tego dnia zapamiętam do końca życia szokująco liczne stado czapli wzbijające się raz po raz z brzegów Wełny. Nigdy nic tego wcześniej nie widziałem.
W niedzielę nam się nie spieszyło. Śniadanie, gadanie, dowcipy oraz bajkowa sceneria śnieżycy mokrego śniegu sprawiało, że na wodę zeszliśmy dopiero około 11.00. Ale też tego dnia mieliśmy do zrobienia krótki odcinek.
Ku mojemu zaskoczeniu pojawiły się zwałki ale na szczęście nie dużo, choć miałem nawet jedną dość skomplikowaną sytuację przy pokonywaniu jednej z nich. Skończyło się na wyrzucie adrenaliny, od czego zrobiło się raźniej i nabrałem potrzebnego wigoru.
Po 3 godzinach dopłynęliśmy do mety – młyna w Jaraczu. Okolica jeziora, gdzie mieliśmy wyjść z wody była zamarznięta ale udało nam się ten lód pokruszyć i mogliśmy wyjść bezpiecznie na brzeg.
W ten sposób zakończyliśmy wycieczkę, a umówiony transport szybciutko dowiózł nas do samochodów.
Jedynie jeden z uczestników wyprawy, outsider szerzej znany jako Oktawiusz, postanowił nie wysiadać z kajaka i popłynął do ujścia Wełny w Obornikach, by następnie pod prąd Warty dotrzeć do Poznania. Bo, jak powiedział, mieszka niedaleko od rzeki.
Podsumowując: pogoda nas nie rozpieszczała, ale my rozpieszczaliśmy pogodę.
Oprócz wspomnianego wyżej Oktawiusza oraz piszącego te słowa, w wycieczce brał udział Maciej, Mat i Paweł.
Mat zrobił nam niespodziankę (szczególnie mnie, bo to prezent urodzinowy) i wręczył nam koszulki z logo nawodzie.fun
Można podziwiać na zdjęciach.
PS
Pierwszego dnia zrobiliśmy ok. 22 km, drugiego 9 km.
a tu do ściągnięcia zdjęć (skasuję ten link za jakiś czas).
https://flic.kr/s/aHsmU1uauv
Pretekstem miała być impreza urodzinowa (w miejsce oficjalnej „hotelowej”) ale koniec końców postanowiłem zdjąć z wypadu ten oficjalny szyld i po prostu sobie popływać i nacieszyć się kajakiem, rzeką, przyrodą i towarzystwem.
I dobrze.
Dość długo zastanawialiśmy się, jaka rzeka będzie możliwa do spłynięcia w styczniu ale od początku Wełna była mocną kandydatką zgłoszoną przez Mata.
I dobrze.
W końcu wybraliśmy odcinki, gdzie ewentualny lód nie powinien być przeszkodą. Zwodowaliśmy się za Wągrowcem, na zastawce kończącej jezioro Łęgowskie. W planach było dotarcie do Rogoźna ale koniec końców skończyliśmy ten dzień w Żołędzinie, za mostem kolejowym.
Było bosko. Cały dzień padał rzęsisty deszcz, temperatura oscylowała wokół zera, a na łące, na której postawnowiliśmy się rozłożyć, był rozrzucony obornik. Za to drewna mieliśmy pod dostatkiem. Poza tym, dzięki roztropności Macieja, który zabrał z domu małe kawałki suchego drewna do rozpalenia, ognisko nie stanowiło już żadnego problemu. Później już prawie nie padało, gdzieniegdzie między chmurami prześwitywał księżyc, gulasz Macieja był bardzo dobry, Maciej nawet zaimprowizował coś z katalogu obrzędów z Nocy Kupały (nie, nic świńskiego ), jednym słowem – było miło.
Z tego dnia zapamiętam do końca życia szokująco liczne stado czapli wzbijające się raz po raz z brzegów Wełny. Nigdy nic tego wcześniej nie widziałem.
W niedzielę nam się nie spieszyło. Śniadanie, gadanie, dowcipy oraz bajkowa sceneria śnieżycy mokrego śniegu sprawiało, że na wodę zeszliśmy dopiero około 11.00. Ale też tego dnia mieliśmy do zrobienia krótki odcinek.
Ku mojemu zaskoczeniu pojawiły się zwałki ale na szczęście nie dużo, choć miałem nawet jedną dość skomplikowaną sytuację przy pokonywaniu jednej z nich. Skończyło się na wyrzucie adrenaliny, od czego zrobiło się raźniej i nabrałem potrzebnego wigoru.
Po 3 godzinach dopłynęliśmy do mety – młyna w Jaraczu. Okolica jeziora, gdzie mieliśmy wyjść z wody była zamarznięta ale udało nam się ten lód pokruszyć i mogliśmy wyjść bezpiecznie na brzeg.
W ten sposób zakończyliśmy wycieczkę, a umówiony transport szybciutko dowiózł nas do samochodów.
Jedynie jeden z uczestników wyprawy, outsider szerzej znany jako Oktawiusz, postanowił nie wysiadać z kajaka i popłynął do ujścia Wełny w Obornikach, by następnie pod prąd Warty dotrzeć do Poznania. Bo, jak powiedział, mieszka niedaleko od rzeki.
Podsumowując: pogoda nas nie rozpieszczała, ale my rozpieszczaliśmy pogodę.
Oprócz wspomnianego wyżej Oktawiusza oraz piszącego te słowa, w wycieczce brał udział Maciej, Mat i Paweł.
Mat zrobił nam niespodziankę (szczególnie mnie, bo to prezent urodzinowy) i wręczył nam koszulki z logo nawodzie.fun
Można podziwiać na zdjęciach.
PS
Pierwszego dnia zrobiliśmy ok. 22 km, drugiego 9 km.
a tu do ściągnięcia zdjęć (skasuję ten link za jakiś czas).
https://flic.kr/s/aHsmU1uauv
droga zawsze nagradza
- Mat
- Posty: 170
- Rejestracja: 17 gru 2020, 16:10
- Lokalizacja: wlkp
- moja flota: delsyk nifty 385, pirania fusion
- Dziękował(a):: 4 razy
- Podziekowano: 50 razy
Re: 23-24 stycznia 2021 Wełna. Wągrowiec - Jaracz
Koszulki to pomysł, który się narodził na Głuszynce. Jak nie patrzyłeś
Na Wełnie jak zawsze sympatycznie. Gulasz jak zawsze był pycha.
Poniżej parę fotek z taptaka o ile nie znikną
Na Wełnie jak zawsze sympatycznie. Gulasz jak zawsze był pycha.
Poniżej parę fotek z taptaka o ile nie znikną
- miandas
- Posty: 981
- Rejestracja: 17 gru 2020, 15:31
- Lokalizacja: wlkp
- moja flota: old town camden 120, gumotex solar, gumotex twist 2.1
- Dziękował(a):: 99 razy
- Podziekowano: 314 razy
- Kontakt:
Re: 23-24 stycznia 2021 Wełna. Wągrowiec - Jaracz
Ale że niby taki czarny charakter?maciej66 pisze:Dobrze że wybrałem czarny kolor koszulki
droga zawsze nagradza
- Mat
- Posty: 170
- Rejestracja: 17 gru 2020, 16:10
- Lokalizacja: wlkp
- moja flota: delsyk nifty 385, pirania fusion
- Dziękował(a):: 4 razy
- Podziekowano: 50 razy
Re: 23-24 stycznia 2021 Wełna. Wągrowiec - Jaracz
Po prostu - czarny wyszczuplamiandas pisze:Ale że niby taki czarny charakter?maciej66 pisze:Dobrze że wybrałem czarny kolor koszulki
- miandas
- Posty: 981
- Rejestracja: 17 gru 2020, 15:31
- Lokalizacja: wlkp
- moja flota: old town camden 120, gumotex solar, gumotex twist 2.1
- Dziękował(a):: 99 razy
- Podziekowano: 314 razy
- Kontakt:
Re: 23-24 stycznia 2021 Wełna. Wągrowiec - Jaracz
Nie idźmy tą drogąMat pisze:Po prostu - czarny wyszczuplamiandas pisze:Ale że niby taki czarny charakter?maciej66 pisze:Dobrze że wybrałem czarny kolor koszulki
droga zawsze nagradza
Re: 23-24 stycznia 2021 Wełna. Wągrowiec - Jaracz
Wyprawa robi wrażenie, wygląda prawie jak morsowanie !!!
Jestem pod ogromnym wrażeniem i też bym chętnie kiedyś zaliczyć coś podobnego i to w takich warunkach.
Gratuluję Wam wszystkim wrażeń, przeżyć i pięknych wspomnień.
I nie wiem czy zazdroszczę charakteru, muszę to najchętniej szybko sprawdzić
Brawo !!!
Koszulki odlotowe
Jestem pod ogromnym wrażeniem i też bym chętnie kiedyś zaliczyć coś podobnego i to w takich warunkach.
Gratuluję Wam wszystkim wrażeń, przeżyć i pięknych wspomnień.
I nie wiem czy zazdroszczę charakteru, muszę to najchętniej szybko sprawdzić
Brawo !!!
Koszulki odlotowe
- Ra$
- Posty: 916
- Rejestracja: 17 gru 2020, 15:30
- Lokalizacja: Kraków
- moja flota: Canoe, żagle i inne pływadła
- Dziękował(a):: 430 razy
- Podziekowano: 169 razy
Re: 23-24 stycznia 2021 Wełna. Wągrowiec - Jaracz
No ten fragment podoba mi się najbardziej! Trzeba być zdrowo zakręconym!
Gratulacje!