Wełna 28.11.2020
- Mat
- Posty: 170
- Rejestracja: 17 gru 2020, 16:10
- Lokalizacja: wlkp
- moja flota: delsyk nifty 385, pirania fusion
- Dziękował(a):: 4 razy
- Podziekowano: 50 razy
Wełna 28.11.2020
Jakoś tak się zgadaliśmy w czwartek czy piątek na szybko ze starym znajomym Rybą
W sobotę rano, ze standardowym poślizgiem, stawiliśmy się w Wełnie aby spłynąć ….Wełną. Do przystani miejskiej w Obornikach.
N-ty raz, ale jak zawsze fajnie, a do tego stosunkowo blisko.
Po zwodowaniu sie przed progiem, hop i płyniemy. Na lekko dopłynęliśmy do Jaracza Młyn, gdzie czekała nas pierwsza przenoska. Deski pomostu były zielone i lekko śliskie, więc przy wysiadce mało orła tam nie wywinąłem.
Mimo kwarantanny furtka do muzeum była otwarta, a w trakcie wodowania, na teren muzeum przyszła na spacer grupka facetów z psem.
Po zwodowaniu płyniemy dalej. Za młynem jak zawsze lekki nurt i wystające kamienie, woda przyjemnie niosła.
No cóż, nie chce mi się po raz kolejny opisywać szczegółów rzeki, którą płynąłem o każdej porze roku przy rożnych stanach, więc skrótowo.
W kilku miejscach znikły stare przeszkody, pojawiło się kilka nowych. Jedna dość poważna – ogromne drzewo, przez które kajaki trzeba było przerzucić.
Po drodze, na drugiej przenosce, przy kolejnej elektrowni, napotkaliśmy grupę kilkunasty kajakarzy i kajakarek z centralnej Polski, którzy lajtowo spędzali dwa dni na Wełnie, a następnego dnia mieli spłynąć sąsiedzką Flintą.
Ekipa zacna, w bojach zaprawiona. W zdecydowanej większości na jedynkach górskich. Po posileniu się wymianie kilka zdań, przyjęciu przeze mnie fajki pokoju w postaci lektury Mickiewicza czy innego poety , z lepszym humorem ruszyliśmy naprzód. Tym bardziej, że zaczęło się robić nieco późno, a do mety jeszcze kawałek.
Przed Obornikami standardowo, szeroko I nieco płytko, w kilku miejscach przycierka.
Przy kolejnej elektrowni, w parku miejskim pożegnaliśmy ekipę, która ładowała się na auta aby udać się na spoczynek i dalszą integrację na agro, i ruszyliśmy na najbardziej dziki odcinek Wełny. Niestety krótki, choć kilka ciekawych przeszkód było. Tym sposobem dotarliśmy do ujścia, następnie ze 100-200m pod prąd I wylądowaliśmy na przystani w lekkiej szarówce.
Z uwagi na zmęczenie i przyduszenie nieco wiosłem na ostatnich paru km musiałem nieco dłużej spocząć na trawie.
I w ten przyjemny sposób, nieco krótki zimowy dzionek został przyjemnie i pożytecznie spędzony.
W sumie przy dość ładnej i bezwietrznej aurze pokonaliśmy jakieś 21-22 km.
Rzeka była jak zawsze urokliwa i przyjemna do płynięcia.
W sobotę rano, ze standardowym poślizgiem, stawiliśmy się w Wełnie aby spłynąć ….Wełną. Do przystani miejskiej w Obornikach.
N-ty raz, ale jak zawsze fajnie, a do tego stosunkowo blisko.
Po zwodowaniu sie przed progiem, hop i płyniemy. Na lekko dopłynęliśmy do Jaracza Młyn, gdzie czekała nas pierwsza przenoska. Deski pomostu były zielone i lekko śliskie, więc przy wysiadce mało orła tam nie wywinąłem.
Mimo kwarantanny furtka do muzeum była otwarta, a w trakcie wodowania, na teren muzeum przyszła na spacer grupka facetów z psem.
Po zwodowaniu płyniemy dalej. Za młynem jak zawsze lekki nurt i wystające kamienie, woda przyjemnie niosła.
No cóż, nie chce mi się po raz kolejny opisywać szczegółów rzeki, którą płynąłem o każdej porze roku przy rożnych stanach, więc skrótowo.
W kilku miejscach znikły stare przeszkody, pojawiło się kilka nowych. Jedna dość poważna – ogromne drzewo, przez które kajaki trzeba było przerzucić.
Po drodze, na drugiej przenosce, przy kolejnej elektrowni, napotkaliśmy grupę kilkunasty kajakarzy i kajakarek z centralnej Polski, którzy lajtowo spędzali dwa dni na Wełnie, a następnego dnia mieli spłynąć sąsiedzką Flintą.
Ekipa zacna, w bojach zaprawiona. W zdecydowanej większości na jedynkach górskich. Po posileniu się wymianie kilka zdań, przyjęciu przeze mnie fajki pokoju w postaci lektury Mickiewicza czy innego poety , z lepszym humorem ruszyliśmy naprzód. Tym bardziej, że zaczęło się robić nieco późno, a do mety jeszcze kawałek.
Przed Obornikami standardowo, szeroko I nieco płytko, w kilku miejscach przycierka.
Przy kolejnej elektrowni, w parku miejskim pożegnaliśmy ekipę, która ładowała się na auta aby udać się na spoczynek i dalszą integrację na agro, i ruszyliśmy na najbardziej dziki odcinek Wełny. Niestety krótki, choć kilka ciekawych przeszkód było. Tym sposobem dotarliśmy do ujścia, następnie ze 100-200m pod prąd I wylądowaliśmy na przystani w lekkiej szarówce.
Z uwagi na zmęczenie i przyduszenie nieco wiosłem na ostatnich paru km musiałem nieco dłużej spocząć na trawie.
I w ten przyjemny sposób, nieco krótki zimowy dzionek został przyjemnie i pożytecznie spędzony.
W sumie przy dość ładnej i bezwietrznej aurze pokonaliśmy jakieś 21-22 km.
Rzeka była jak zawsze urokliwa i przyjemna do płynięcia.
Ostatnio zmieniony 21 gru 2020, 16:25 przez Mat, łącznie zmieniany 2 razy.
- Strażowy
- Posty: 1000
- Rejestracja: 17 gru 2020, 16:30
- moja flota: Gumotex x 2 : "Solar" & " Safari " 😁 💪
- Dziękował(a):: 573 razy
- Podziekowano: 169 razy
- miandas
- Posty: 981
- Rejestracja: 17 gru 2020, 15:31
- Lokalizacja: wlkp
- moja flota: old town camden 120, gumotex solar, gumotex twist 2.1
- Dziękował(a):: 99 razy
- Podziekowano: 314 razy
- Kontakt:
Re: Wełna 28.11.2020
No. Teraz można podziwiać. Żeby ten Ryba nie był taka ...
droga zawsze nagradza
- Strażowy
- Posty: 1000
- Rejestracja: 17 gru 2020, 16:30
- moja flota: Gumotex x 2 : "Solar" & " Safari " 😁 💪
- Dziękował(a):: 573 razy
- Podziekowano: 169 razy
Re: Wełna 28.11.2020
...początek stycznia ?? dla Mat-a to jak oblecieć własne podwórko więc jeden raz więcej czy mniej różnicy Jemu nie zrobi
" Przygoda warta jest każdego trudu ..." - Arystoteles
Pozdrawiam
Pozdrawiam