62 km
Ten wypad wypadł kompletnie spontanicznie. Nie udało by się, gdyby nie wsparcie – duchowe i logistyczne – mojej wspaniałej żony Kasi.
Więc po pracy, w piątek, pojechaliśmy z Pawłem (i Kasią oczywiście) do Pyzdr, a właściwie do Dłuska, jakiś kilometr przed Pyzdrami. Zależało nam po prostu, żeby móc podziwiać ładną panoramę miasta z rzeki.
Dłusk ma dobre zejście do wody. Był tam kiedyś prom ale pozostały po nim tylko ukryte w zaroślach stalowe belki do podtrzymywania liny. To 353 kilometr rzeki.
Było już dość późno, około 19.30, może nawet później, kiedy znaleźliśmy się na wodzie.
Zamiar był taki, żeby przepłynąć kawałek równocześnie szukając jakiegoś interesującego miejsca na biwak.
Takie miejsce wypatrzyliśmy w zjawiskowym ujściu Prosny do Warty (348 km rzeki). Piękny widok, mnóstwo śpiewających ptaków. Ukoronowaniem wieczoru było ognisko (drewno wzięliśmy z domu), grill (od Włodka) z kiełbaskami (ze sklepu) i piwem, przy nieustającym śpiewie słowika (bydlę darło się całą noc).
Posiedzieliśmy dość długo.
W sobotę nie dało się długo pospać – obudziły mnie: słońce rozgrzewające namiot, śpiew ptaków i wrzaski bażantów. A ja obudziłem Pawła…
Ogólne ogarnięcie się, śniadanie i pakowanie poszło nam dość sprawnie – tak, że o 9.00 byliśmy na wodzie. Bez planu – Kasia zobowiązała się odebrać nas z dowolnego miejsca, w którym skończymy. Ogólny pomysł był taki, że płyniemy. Jak nam się spodoba i siły będą, to dłużej, a ja nie – to krócej (logiczne). Po drodze zrobiliśmy sobie dłuższą przerwę w Tawernie Czarny Bocian w Nowym Mieście nad Wartą (324,5 km), gdzie zjedliśmy obiad (smaczny). Całe szczęście, że już można było skorzystać z ogródka knajpianego.
Pogoda była super, choć złapał nas krótki, intensywny deszczyk. Wiatr był w mordę ale do zniesienia.
I tak płynęliśmy, płynęliśmy, aż stwierdziliśmy, że chyba dopłyniemy do Śremu.
I tak się stało: skończyliśmy w Śremie, zaraz za mariną (291 km). Tam przywitał nas Maciej. I postawił piwo.
Wyszło 5 km w piątek i 57 w sobotę.
Cóż. W mojej ocenie przepłynięty odcinek, to prawdopodobnie najładniejszy kawałek Warty w Wielkopolsce. Dwa miasta z niezłą panoramą z rzeki (Pyzdry, Śrem). Po drodze dużo lasów, skarpy, starorzecza (w niektóre można było wpłynąć). 3 promy (Pogorzelica/Nowa Wieś Podgórna, „Nikodem” w Czeszewie i ostatni – w Orzechowie), mało terenów zurbanizowanych lub zniszczonych przez człowieka. Urocze ujście Prosny.
Ze znalezieniem miejsca na biwak generalnie nie ma problemu, choć należy się uzbroić w cierpliwość – czasem nieprzystępne skarpy ciągną się przez kilka kilometrów.
Warto pływać.
Pyzdry
ujście Prosny
cóż, że nic nie widać
teraz widać
startujemy
Pogorzelica
prom w Pogorzelicy
Czeszewo
prom Nikodem
prom w Orzechowie
czekamy aż przejdzie deszcz
Gogolewo (311 km)
Śrem
i na koniec…
więcej zdjęć:
https://drive.google.com/drive/folders/ ... sp=sharing
14-15 maja 2021 Warta, Dłusko (Pyzdry) - ujście Prosny - Śrem
- Strażowy
- Posty: 1000
- Rejestracja: 17 gru 2020, 16:30
- moja flota: Gumotex x 2 : "Solar" & " Safari " 😁 💪
- Dziękował(a):: 573 razy
- Podziekowano: 169 razy
Re: 14-15 maja 2021 Warta, Dłusko (Pyzdry) - ujście Prosny - Śrem
...i super ...jak widzę, dystans dzienny nieco się wydłuża od niedawno deklarowanego Damianie , jak czytam, pływanie po Warcie też ma swoje uroki - fajnie że się Wam udało złapać wolną chwilę
" Przygoda warta jest każdego trudu ..." - Arystoteles
Pozdrawiam
Pozdrawiam
- miandas
- Posty: 981
- Rejestracja: 17 gru 2020, 15:31
- Lokalizacja: wlkp
- moja flota: old town camden 120, gumotex solar, gumotex twist 2.1
- Dziękował(a):: 99 razy
- Podziekowano: 314 razy
- Kontakt:
Re: 14-15 maja 2021 Warta, Dłusko (Pyzdry) - ujście Prosny - Śrem
Jeśli chodzi o dystans, to już jest raczej max
droga zawsze nagradza
- Łysy
- Posty: 283
- Rejestracja: 17 gru 2020, 18:51
- Lokalizacja: Kraków
- moja flota: Gumotex: Solar, Safari, Seawave
- Dziękował(a):: 268 razy
- Podziekowano: 163 razy
Re: 14-15 maja 2021 Warta, Dłusko (Pyzdry) - ujście Prosny - Śrem
Faktycznie Warta tego dnia rządziła. Przeglądając zdjęcia ten odcinek rzeczywiście warty jest uwagi. Choć to już zupełnie inna rzeka niż w okolicach Częstochowy. Dobrze, że pogoda dopisała, a sobotni dystans, biorąc jeszcze pod uwagę przerwy robi wrażenie.