Część motoryzacyjna wymaga oddzielnego opisu.
Na spływ z Siedlec wyruszyły 2 auta: Toyota Romka + mój Osiołek.
Toyota (z kierowcą) wiezie Romka (bez kajaka) + Dzidkę, w Lublinie dosiada się Maga z dmuchańcem + Wilk z pneumatykowózkiem.
Ja Osiołkiem, z kanadyjką na dachu, kłusem podążam do Zawichostu, tam dosiadają się Łysy z dmuchańcem oraz Agata (bez kajaka).
Skoda Łysego pozostaje na tydzień nad Wisłą, na parkingu w Zawichoście.
Osiołkiem podążamy do Borowych Młynów.
Tu zrzucamy bagaże
jedziemy do pisklaków po 2 kajaki
Wracamy, jesteśmy w komplecie, startujemy po odprawieniu Toyoty.
Płyniemy ... ... ... W Stalowej Woli przyjeżdża umyślny (Leszek), opuszcza nas Agata, jej kajak czekać będzie w garażu ...
Pływanie kończymy przedwcześnie na Wiśle, przy ujściu Sanu, trochę to komplikuje logistykę.
Nadjeżdża wezwany Ignac, Łysego podwozi do Zawichostu a do Lublina zabiera Magę.
Skoda Pawła będzie teraz naszym jedynym transportem.
Ładujemy bagaże, kanadyjkę na dach, kajak na 2 piętro
... jedziemy, po 30 km w Stalowej Woli, wysiada Dzidka, zrzucamy kanadyjkę, dowalamy drugi kajak,
... ruszamy do Pisklaków
tam oddajemy 2 kajaki i pędzimy do Borowych Młynów do stęsknionego Osiołka.
W lesie przy moście pożegnanie z Łysym, On bezpośrednio do Krakowa, ja z Romkiem do Stalowej Woli.
Od Stalowej już w komplecie (Ja, Dzidka, Romek, kanadyjka) turlamy się bez przeszkód do Siedlec.