Bug - Narew - Wisła 17-19 września 2021
- miandas
- Posty: 979
- Rejestracja: 17 gru 2020, 15:31
- Lokalizacja: wlkp
- moja flota: old town camden 120, gumotex solar, gumotex twist 2.1
- Dziękował(a):: 99 razy
- Podziekowano: 313 razy
- Kontakt:
Bug - Narew - Wisła 17-19 września 2021
albo Wyszków - Zegrze - Nowy Dwór Mazowiecki - Wyszogród
W kwietniu musiałem przerwać wycieczkę Bugiem, ponieważ warunki pogodowe nie pozwalały na kontynuowanie spływu.
Ale ciążyło mi poczucie niedosytu. Miałem również ochotę na domknięcie kolejnego kawałka Wisły. Między jedną, a drugą rzeką rozpościera się Zalew Zegrzyński… Jakieś 100 km.
Udało mi się do tego dzikiego pomysłu namówić sąsiada – Pawła i Macieja.
W kwestiach logistycznych wspomogliśmy się firmą Piotra Dylewskiego z Nowego Dworu Mazowieckiego. Tam mieliśmy pierwszy nocleg.
Na miejsce dojechaliśmy w czwartkowy wieczór. Padało. Nie pozostało nam nic innego, jak rozłożyć spanie pod daszkiem altany wykorzystywanej przez bar nieopodal. O ognisku można było zapomnieć.
Mimo to spędziliśmy miły wieczór. Przy winie i kabanosach.
Następnego dnia, w piątek rano, zostaliśmy przetransportowani na start w Wyszkowie. W kwietniu cały brzeg był praktycznie zalany. Teraz okazało się, że jest tu niezła plaża miejska. No i wyruszyliśmy.
Bug na swoich ostatnich 30 kilometrach zmienia charakter – staje się dość leniwą rzeką, rozlaną, za to pełną ptactwa. Ładnie się płynęło.
Rzeka powoli rozlewała się coraz bardziej, by dość niespodziewanie zamienić się w zalew Zegrzyński. Robi wrażenie. Przestrzeń. Bo same okoliczności przyrody, a raczej jej braku, robią fatalne wrażenie, mariny i ośrodki wypoczynkowe pamiętające późnego Gierka, odłażący tynk, pokiereszowane pomosty. Równocześnie: te same miejsca wypełnione drogim sprzętem pływającym, motorówkami, a na nabrzeżach również nienajtańsze samochody.
Szybko zdaliśmy sobie sprawę, że z noclegiem może być problem. Jak nie mariny, to trzciny.
Spotkani żeglarze wskazali nam nieodległą metę. Fajne miejsce, mówili. Kiedyś wojskowy ośrodek wypoczynkowy ale teraz rudera, i nikt tego raczej nie pilnuje. Wylądowaliśmy. Tabliczka, że teren wojskowy niby była… Kiedy już rozbiliśmy namioty, wesoło zapłonęło ognisko, a my raczyliśmy się winem czekając na karkówkę, zjawił się ochroniarz. Kazał nam się natychmiast wynosić. Niestety, nie posłuchaliśmy go… Dlatego, mniej więcej w godzinnych odstępach, odwiedzili nas: Naczelny Ochroniarz, Oficer Dyżurny WOT z kierowcą w wypasionym fordzie (ostatnie zakupy dla WOT), a następnie, z należnymi honorami, pojawiła się Żandarmeria Wojskowa w osobie podoficera i kierowcy, którzy to poruszali się szykowną tzw. suką do przewozu aresztantów (czyli np. nas).
Spisano nas po wielokroć. Nasza obywatelska, skruszona i służalcza postawa (gdzie nasz honor???), kaprawy i skromny wygląd – sprawiły jednak, że do wyżej wymienionego łańcuszka gości nie dołączył patrol policji. Wyrzucono nas z terenu, a nawet otrzymaliśmy pomoc w przewiezieniu kajaków i dobytku ZA BRAMĘ i tam, na parkingu, po prowizorycznym rozbiciu namiotów, poużalaliśmy się nad sobą i poszliśmy spać.
Rano mżyło. Po dokonaniu wizji lokalnej i przeanalizowaniu naszej nienajweselszej sytuacji, zdecydowaliśmy się wezwać pomoc w postaci transportu z firmy kajakowej Dylewski. Piotr podwiózł nas do najbliższego możliwego miejsca wodowania. Gdybyśmy popłynęli jeszcze dosłownie 500 metrów, znaleźlibyśmy jakie-takie miejsce na biwak i obyłoby się bez żandarmerii… ECH.
Po zjedzeniu śniadania i zejściu na wodę nastroje się poprawiły i obraliśmy kurs na zaporę.
Stopień wodny Dębe. Przenioska 500 metrów, w tym okropne betonowe płyty, pokonanie ruchliwej drogi, skarpa, długi odcinek grząskiego piachu. I do tego deszcz. Rozpadało się na maksa. Nieco pomógł wózek kajakowy ale i tak było co taszczyć.
Dalszy odcinek Narwi, do ujścia – już bez przeszkód ale za to w rzęsistym deszczu. Ok. 18.00 byliśmy ponownie w firmie kajakowej Dylewski. Na szczęście udostępniono nam miejsce pod dachem. Paweł przygotował nam gorącą grochówkę, następnie grzańca, następnie… a, nieważne. Grunt, że miło spędziliśmy wieczór. Tyle, że znów bez ogniska.
W niedzielę, już bez bagaży, ruszyliśmy na Wisłę. Najpierw wizyta w spichlerzu. Maciej stwierdził, że to miejsce, to było jego wieloletnie marzenie. Był zachwycony. Cieszył się, jak dziecko. Fajnie. Piękna budowla – cud budownictwa polskiego, jest już grożącą wypadkiem ruiną. Szkoda.
I tak wpłynęliśmy na Wisłę. Wiatr był umiarkowany, choć było dość chłodno. Ale fala była stosunkowo niewielka i tylko chwilowo była przeszkodą w żwawym wiosłowaniu.
Po kilku godzinach i dwóch odsapkach dotarliśmy do mety – do Wyszogrodu. W Wyszogrodzie jeszcze chłopcy skoczyli po pizzę, przyjechał transport i zawiózł nas do samochodu. Koniec wycieczki.
I wyszło w końcu – wg pomiarów śladu GPS – 106 km.
W kwietniu musiałem przerwać wycieczkę Bugiem, ponieważ warunki pogodowe nie pozwalały na kontynuowanie spływu.
Ale ciążyło mi poczucie niedosytu. Miałem również ochotę na domknięcie kolejnego kawałka Wisły. Między jedną, a drugą rzeką rozpościera się Zalew Zegrzyński… Jakieś 100 km.
Udało mi się do tego dzikiego pomysłu namówić sąsiada – Pawła i Macieja.
W kwestiach logistycznych wspomogliśmy się firmą Piotra Dylewskiego z Nowego Dworu Mazowieckiego. Tam mieliśmy pierwszy nocleg.
Na miejsce dojechaliśmy w czwartkowy wieczór. Padało. Nie pozostało nam nic innego, jak rozłożyć spanie pod daszkiem altany wykorzystywanej przez bar nieopodal. O ognisku można było zapomnieć.
Mimo to spędziliśmy miły wieczór. Przy winie i kabanosach.
Następnego dnia, w piątek rano, zostaliśmy przetransportowani na start w Wyszkowie. W kwietniu cały brzeg był praktycznie zalany. Teraz okazało się, że jest tu niezła plaża miejska. No i wyruszyliśmy.
Bug na swoich ostatnich 30 kilometrach zmienia charakter – staje się dość leniwą rzeką, rozlaną, za to pełną ptactwa. Ładnie się płynęło.
Rzeka powoli rozlewała się coraz bardziej, by dość niespodziewanie zamienić się w zalew Zegrzyński. Robi wrażenie. Przestrzeń. Bo same okoliczności przyrody, a raczej jej braku, robią fatalne wrażenie, mariny i ośrodki wypoczynkowe pamiętające późnego Gierka, odłażący tynk, pokiereszowane pomosty. Równocześnie: te same miejsca wypełnione drogim sprzętem pływającym, motorówkami, a na nabrzeżach również nienajtańsze samochody.
Szybko zdaliśmy sobie sprawę, że z noclegiem może być problem. Jak nie mariny, to trzciny.
Spotkani żeglarze wskazali nam nieodległą metę. Fajne miejsce, mówili. Kiedyś wojskowy ośrodek wypoczynkowy ale teraz rudera, i nikt tego raczej nie pilnuje. Wylądowaliśmy. Tabliczka, że teren wojskowy niby była… Kiedy już rozbiliśmy namioty, wesoło zapłonęło ognisko, a my raczyliśmy się winem czekając na karkówkę, zjawił się ochroniarz. Kazał nam się natychmiast wynosić. Niestety, nie posłuchaliśmy go… Dlatego, mniej więcej w godzinnych odstępach, odwiedzili nas: Naczelny Ochroniarz, Oficer Dyżurny WOT z kierowcą w wypasionym fordzie (ostatnie zakupy dla WOT), a następnie, z należnymi honorami, pojawiła się Żandarmeria Wojskowa w osobie podoficera i kierowcy, którzy to poruszali się szykowną tzw. suką do przewozu aresztantów (czyli np. nas).
Spisano nas po wielokroć. Nasza obywatelska, skruszona i służalcza postawa (gdzie nasz honor???), kaprawy i skromny wygląd – sprawiły jednak, że do wyżej wymienionego łańcuszka gości nie dołączył patrol policji. Wyrzucono nas z terenu, a nawet otrzymaliśmy pomoc w przewiezieniu kajaków i dobytku ZA BRAMĘ i tam, na parkingu, po prowizorycznym rozbiciu namiotów, poużalaliśmy się nad sobą i poszliśmy spać.
Rano mżyło. Po dokonaniu wizji lokalnej i przeanalizowaniu naszej nienajweselszej sytuacji, zdecydowaliśmy się wezwać pomoc w postaci transportu z firmy kajakowej Dylewski. Piotr podwiózł nas do najbliższego możliwego miejsca wodowania. Gdybyśmy popłynęli jeszcze dosłownie 500 metrów, znaleźlibyśmy jakie-takie miejsce na biwak i obyłoby się bez żandarmerii… ECH.
Po zjedzeniu śniadania i zejściu na wodę nastroje się poprawiły i obraliśmy kurs na zaporę.
Stopień wodny Dębe. Przenioska 500 metrów, w tym okropne betonowe płyty, pokonanie ruchliwej drogi, skarpa, długi odcinek grząskiego piachu. I do tego deszcz. Rozpadało się na maksa. Nieco pomógł wózek kajakowy ale i tak było co taszczyć.
Dalszy odcinek Narwi, do ujścia – już bez przeszkód ale za to w rzęsistym deszczu. Ok. 18.00 byliśmy ponownie w firmie kajakowej Dylewski. Na szczęście udostępniono nam miejsce pod dachem. Paweł przygotował nam gorącą grochówkę, następnie grzańca, następnie… a, nieważne. Grunt, że miło spędziliśmy wieczór. Tyle, że znów bez ogniska.
W niedzielę, już bez bagaży, ruszyliśmy na Wisłę. Najpierw wizyta w spichlerzu. Maciej stwierdził, że to miejsce, to było jego wieloletnie marzenie. Był zachwycony. Cieszył się, jak dziecko. Fajnie. Piękna budowla – cud budownictwa polskiego, jest już grożącą wypadkiem ruiną. Szkoda.
I tak wpłynęliśmy na Wisłę. Wiatr był umiarkowany, choć było dość chłodno. Ale fala była stosunkowo niewielka i tylko chwilowo była przeszkodą w żwawym wiosłowaniu.
Po kilku godzinach i dwóch odsapkach dotarliśmy do mety – do Wyszogrodu. W Wyszogrodzie jeszcze chłopcy skoczyli po pizzę, przyjechał transport i zawiózł nas do samochodu. Koniec wycieczki.
I wyszło w końcu – wg pomiarów śladu GPS – 106 km.
droga zawsze nagradza
- Strażowy
- Posty: 1000
- Rejestracja: 17 gru 2020, 16:30
- moja flota: Gumotex x 2 : "Solar" & " Safari " 😁 💪
- Dziękował(a):: 573 razy
- Podziekowano: 169 razy
Re: Bug - Narew - Wisła 17-19 września 2021
...jak poczytałem, "malinowo" cały czas nie było , dystans zacny, zaległe plany dopięte, a znając bohaterów pierwszego planu mogę śmiało stwierdzić : zacna kompanija czyli jak wnioskuje, kolejny udany spływ Damianie - super
ps ...chwilowa odmiana z balonika na sztywniaka też pewnie ucieszyła
ps ...chwilowa odmiana z balonika na sztywniaka też pewnie ucieszyła
" Przygoda warta jest każdego trudu ..." - Arystoteles
Pozdrawiam
Pozdrawiam
- Mat
- Posty: 170
- Rejestracja: 17 gru 2020, 16:10
- Lokalizacja: wlkp
- moja flota: delsyk nifty 385, pirania fusion
- Dziękował(a):: 4 razy
- Podziekowano: 50 razy
Re: Bug - Narew - Wisła 17-19 września 2021
Czy ja dobrze widzę, że Paweł miał jakąś reklamówkę pod kapeluszem??
Poza tym ciekawe przygody. Dobrze, że Was od razu na ćwiczenia rezerwy nie zgarnęli
Wysłane z mojego Nokia 3.1 przy użyciu Tapatalka
Poza tym ciekawe przygody. Dobrze, że Was od razu na ćwiczenia rezerwy nie zgarnęli
Wysłane z mojego Nokia 3.1 przy użyciu Tapatalka
- miandas
- Posty: 979
- Rejestracja: 17 gru 2020, 15:31
- Lokalizacja: wlkp
- moja flota: old town camden 120, gumotex solar, gumotex twist 2.1
- Dziękował(a):: 99 razy
- Podziekowano: 313 razy
- Kontakt:
Re: Bug - Narew - Wisła 17-19 września 2021
Coś tam sobie włożył...Mat pisze:Czy ja dobrze widzę, że Paweł miał jakąś reklamówkę pod kapeluszem??
Wysłane z mojego Nokia 3.1 przy użyciu Tapatalka
droga zawsze nagradza
- miandas
- Posty: 979
- Rejestracja: 17 gru 2020, 15:31
- Lokalizacja: wlkp
- moja flota: old town camden 120, gumotex solar, gumotex twist 2.1
- Dziękował(a):: 99 razy
- Podziekowano: 313 razy
- Kontakt:
Re: Bug - Narew - Wisła 17-19 września 2021
Już się powinno poprawićWłodek pisze:nie widzę żadnego zdjęcia
droga zawsze nagradza
- Włodek
- Posty: 1088
- Rejestracja: 21 gru 2020, 01:10
- Lokalizacja: Siedlce
- moja flota: Canoe Wichita (prospector)
- Dziękował(a):: 409 razy
- Podziekowano: 439 razy
- Strażowy
- Posty: 1000
- Rejestracja: 17 gru 2020, 16:30
- moja flota: Gumotex x 2 : "Solar" & " Safari " 😁 💪
- Dziękował(a):: 573 razy
- Podziekowano: 169 razy
Re: Bug - Narew - Wisła 17-19 września 2021
Jak robiłem wpis wczoraj wieczorkiem zaraz po wrzuceniu relacji przez Miandasa to wszystkie foty siciły
ps ...już pytałem ostatnio ale chyba nie doczytałem odpowiedzi, testujesz Damian kolejną kamerkę ? bo jakiś czas temu widywałem inne, "czarne pudełeczko" nad Twoim daszkiem czapkowym ?
ps ...już pytałem ostatnio ale chyba nie doczytałem odpowiedzi, testujesz Damian kolejną kamerkę ? bo jakiś czas temu widywałem inne, "czarne pudełeczko" nad Twoim daszkiem czapkowym ?
" Przygoda warta jest każdego trudu ..." - Arystoteles
Pozdrawiam
Pozdrawiam
- miandas
- Posty: 979
- Rejestracja: 17 gru 2020, 15:31
- Lokalizacja: wlkp
- moja flota: old town camden 120, gumotex solar, gumotex twist 2.1
- Dziękował(a):: 99 razy
- Podziekowano: 313 razy
- Kontakt:
Re: Bug - Narew - Wisła 17-19 września 2021
Gopro mi się zepsuło i oddałem do reklamacji. Roztropnie wcześniej kupiłem na olx kamerę zapasową - stary model Garmina,. Miałem kiedyś podobny. Ot i cała tajemnica
droga zawsze nagradza
Re: Bug - Narew - Wisła 17-19 września 2021
Niezła eskapada na dużą skalę, jestem pod wrażeniem tej trasy.
Takie rzeczy nie udają się przypadkiem, gratulacje za klimat, organizację i zdjęcia.
pozdrawiam
Takie rzeczy nie udają się przypadkiem, gratulacje za klimat, organizację i zdjęcia.
pozdrawiam