Gwda 19-21 listopada 2021 Lędyczek - Piła
- miandas
- Posty: 979
- Rejestracja: 17 gru 2020, 15:31
- Lokalizacja: wlkp
- moja flota: old town camden 120, gumotex solar, gumotex twist 2.1
- Dziękował(a):: 99 razy
- Podziekowano: 313 razy
- Kontakt:
Gwda 19-21 listopada 2021 Lędyczek - Piła
Gwda
Lędyczek – Jastrowie – Krępsko – Piła
19-21 listopada 2021
67 km
Najpierw mi chodziła po głowie Noteć. A potem Odra. A skończyło się na Gwdzie. I bardzo dobrze.
Liczba zadeklarowanych uczestników fluktuowała, by ostatecznie wynieść 3.
Szczerze żałuję, że nie wszystkim udało się dotrzeć.
Tymczasem Paweł i ja dotarliśmy do Krępska wieczorem w czwartek. Mżyło. Namioty rozbiliśmy więc pod wiatą, z tą różnicą, że Paweł na stole, a ja wprost przeciwnie. Mimo to zawzięliśmy się, i wieczór spędziliśmy przy ognisku. Zwłaszcza, że prawie nie padało
Na transport z właścicielem pola namiotowego i wypożyczalni w Krępsku – Grzesiem – byliśmy umówieni na 9.30 ale trochę się opóźniło, choć Piotr naprawdę robił wszystko, by się sprężyć. Ale nie mogło być inaczej – względy osobiste sprawiły, że dojechał dopiero rano i to nas deko spowolniło.
W końcu załadowaliśmy kajaki na przyczepę, a zawiozła nas na start urocza córka Grzesia kojarząca mi się z Anusią Borzobohatą (okazuje się, że to jednak Jagienka z Krzyżaków ). Nie tylko z powodu orzechów, jeśli wiecie o czym mówię.
Wystartowaliśmy z Lędyczka (tam zakończyliśmy spływ Gwdą w grudniu, rok wcześniej) dopiero po 11.00. Mżyło, padało, a potem już nie.
Najgorsza, podwójna i długa przenioska – Podgaje.
Kolejna w Jastrowiu nie zrobiła na nas już wrażenia. Gwda płynęła sobie powoli albo stała, bo była rozlewiskiem kolejnego zbiornika zaporowego, wiatr wiał dość mocno ale na szczęście dało się płynąć.
Po przeniesieniu kajaków przez zaporę Jastrowie zdaliśmy sobie sprawę, że daleko już nie popłyniemy, bo się robi ciemno. Tak więc, wkrótce po przepłynięciu pod drogą wojewódzką i wysadzonym w czasie wojny mostem kolejowym (robi niesamowite wrażenie) znaleźliśmy miejsce na nocleg.
A dodam, że cicho jeszcze liczyłem, że dołączy do nas Darek ale okazało się (właśnie wtedy doczytałem wiadomość), że niestety obowiązki służbowe nie pozwolą mu do nas dojechać.
Rozbiliśmy się, zagospodarowali, zjedli różne frykasy, napili się wina grzanego (drugiej tury, po pierwsza na skutek nieoczekiwanych wypadków znalazła się w glebie) i biesiadowali do późna.
W nocy wiało. Bardzo wiało. Bardzo. Wiało. Na szczęście nic nam się nie stało. Momentami przyświecał księżyc w pełni, a drzewa nieopodal tańczyły niczym zboże.
Rano zrobiło się nawet słonecznie. Ruszyliśmy w dalszą część wyprawy.
Po przeniosce w Ptuszy i Tarnówce rzeka odzyskała wigor. Napotkaliśmy kilkanaście odcinków kamieni i bystrz. Było co robić, manewry i zmaganie się z przeszkodami to była niezła rozrywka. I tak trzasnęliśmy 26 km i dopłynęliśmy do Krępska, gdzie zatrzymaliśmy się, jak się łatwo domyślić, u Grzesia. I znów – ognisko – biesiada. Pogoda w nocy się niestety ustabilizowała na gorszą – mżawka, przetykana deszczem, zimniej niż w sobotę.
I tym razem dwie przenioski: Dobrzyca i Koszyce – ta druga, to już właściwie Piła. Właśnie w Koszycach złapała nas regularna ulewa. Na szczęście krótka. Potem się nawet wypogodziło. Z ciekawością przepłynęliśmy przez Piłę – nawet ładnie ale brzegi równo wybetonowane – to prawdopodobnie spuścizna po socjaliźmie. Pod rugim mostem kolejowym – niespodzianka: groźnie wyglądający próg, który postanawiamy spłynąć boczkiem (lewym), bo tam najmniejszy nurt. Odbyło się to z małymi komplikacjami ale bez strat.
Zaraz potem dotarliśmy w okolicę, którą na mapie wcześniej wypatrzył Strażak i zaproponował, żeby zrobić tu metę spływu. Więc tak zrobiliśmy.
Lędyczek – Jastrowie – Krępsko – Piła
19-21 listopada 2021
67 km
Najpierw mi chodziła po głowie Noteć. A potem Odra. A skończyło się na Gwdzie. I bardzo dobrze.
Liczba zadeklarowanych uczestników fluktuowała, by ostatecznie wynieść 3.
Szczerze żałuję, że nie wszystkim udało się dotrzeć.
Tymczasem Paweł i ja dotarliśmy do Krępska wieczorem w czwartek. Mżyło. Namioty rozbiliśmy więc pod wiatą, z tą różnicą, że Paweł na stole, a ja wprost przeciwnie. Mimo to zawzięliśmy się, i wieczór spędziliśmy przy ognisku. Zwłaszcza, że prawie nie padało
Na transport z właścicielem pola namiotowego i wypożyczalni w Krępsku – Grzesiem – byliśmy umówieni na 9.30 ale trochę się opóźniło, choć Piotr naprawdę robił wszystko, by się sprężyć. Ale nie mogło być inaczej – względy osobiste sprawiły, że dojechał dopiero rano i to nas deko spowolniło.
W końcu załadowaliśmy kajaki na przyczepę, a zawiozła nas na start urocza córka Grzesia kojarząca mi się z Anusią Borzobohatą (okazuje się, że to jednak Jagienka z Krzyżaków ). Nie tylko z powodu orzechów, jeśli wiecie o czym mówię.
Wystartowaliśmy z Lędyczka (tam zakończyliśmy spływ Gwdą w grudniu, rok wcześniej) dopiero po 11.00. Mżyło, padało, a potem już nie.
Najgorsza, podwójna i długa przenioska – Podgaje.
Kolejna w Jastrowiu nie zrobiła na nas już wrażenia. Gwda płynęła sobie powoli albo stała, bo była rozlewiskiem kolejnego zbiornika zaporowego, wiatr wiał dość mocno ale na szczęście dało się płynąć.
Po przeniesieniu kajaków przez zaporę Jastrowie zdaliśmy sobie sprawę, że daleko już nie popłyniemy, bo się robi ciemno. Tak więc, wkrótce po przepłynięciu pod drogą wojewódzką i wysadzonym w czasie wojny mostem kolejowym (robi niesamowite wrażenie) znaleźliśmy miejsce na nocleg.
A dodam, że cicho jeszcze liczyłem, że dołączy do nas Darek ale okazało się (właśnie wtedy doczytałem wiadomość), że niestety obowiązki służbowe nie pozwolą mu do nas dojechać.
Rozbiliśmy się, zagospodarowali, zjedli różne frykasy, napili się wina grzanego (drugiej tury, po pierwsza na skutek nieoczekiwanych wypadków znalazła się w glebie) i biesiadowali do późna.
W nocy wiało. Bardzo wiało. Bardzo. Wiało. Na szczęście nic nam się nie stało. Momentami przyświecał księżyc w pełni, a drzewa nieopodal tańczyły niczym zboże.
Rano zrobiło się nawet słonecznie. Ruszyliśmy w dalszą część wyprawy.
Po przeniosce w Ptuszy i Tarnówce rzeka odzyskała wigor. Napotkaliśmy kilkanaście odcinków kamieni i bystrz. Było co robić, manewry i zmaganie się z przeszkodami to była niezła rozrywka. I tak trzasnęliśmy 26 km i dopłynęliśmy do Krępska, gdzie zatrzymaliśmy się, jak się łatwo domyślić, u Grzesia. I znów – ognisko – biesiada. Pogoda w nocy się niestety ustabilizowała na gorszą – mżawka, przetykana deszczem, zimniej niż w sobotę.
I tym razem dwie przenioski: Dobrzyca i Koszyce – ta druga, to już właściwie Piła. Właśnie w Koszycach złapała nas regularna ulewa. Na szczęście krótka. Potem się nawet wypogodziło. Z ciekawością przepłynęliśmy przez Piłę – nawet ładnie ale brzegi równo wybetonowane – to prawdopodobnie spuścizna po socjaliźmie. Pod rugim mostem kolejowym – niespodzianka: groźnie wyglądający próg, który postanawiamy spłynąć boczkiem (lewym), bo tam najmniejszy nurt. Odbyło się to z małymi komplikacjami ale bez strat.
Zaraz potem dotarliśmy w okolicę, którą na mapie wcześniej wypatrzył Strażak i zaproponował, żeby zrobić tu metę spływu. Więc tak zrobiliśmy.
droga zawsze nagradza
- miandas
- Posty: 979
- Rejestracja: 17 gru 2020, 15:31
- Lokalizacja: wlkp
- moja flota: old town camden 120, gumotex solar, gumotex twist 2.1
- Dziękował(a):: 99 razy
- Podziekowano: 313 razy
- Kontakt:
Re: Gwda 19-21 listopada 2021 Lędyczek - Piła
Oczywiście zdjęcia, na których jestem, pożyczyłem od chłopców.
I jeszcze taka uwaga: przy planowaniu spływu korzystałem z dostępnego w necie przewodnika kajakowego po Gwdzie autorstwa Andrzeja Łaptasia. Niestety, w wielu szczegółach przewodnik jest już nieaktualny, a jeśli chodzi o odległości, to również niedokładny. 2-3 km różnicy dystansu na 10 przepłyniętych, to jednak jest spore rozczarowanie.
Przewodnik pozwolił mi jednak z grubsza ogarnąć temat.
Pomogła również relacja Macieja 66, który podobny dystans robił wcześniej.
I jeszcze taka uwaga: przy planowaniu spływu korzystałem z dostępnego w necie przewodnika kajakowego po Gwdzie autorstwa Andrzeja Łaptasia. Niestety, w wielu szczegółach przewodnik jest już nieaktualny, a jeśli chodzi o odległości, to również niedokładny. 2-3 km różnicy dystansu na 10 przepłyniętych, to jednak jest spore rozczarowanie.
Przewodnik pozwolił mi jednak z grubsza ogarnąć temat.
Pomogła również relacja Macieja 66, który podobny dystans robił wcześniej.
droga zawsze nagradza
- miandas
- Posty: 979
- Rejestracja: 17 gru 2020, 15:31
- Lokalizacja: wlkp
- moja flota: old town camden 120, gumotex solar, gumotex twist 2.1
- Dziękował(a):: 99 razy
- Podziekowano: 313 razy
- Kontakt:
Re: Gwda 19-21 listopada 2021 Lędyczek - Piła
W ogóle okazało się, że na tym spływie zrobiłem siedemsetny kilometr w kajaku w tym roku
droga zawsze nagradza
- Strażowy
- Posty: 1000
- Rejestracja: 17 gru 2020, 16:30
- moja flota: Gumotex x 2 : "Solar" & " Safari " 😁 💪
- Dziękował(a):: 573 razy
- Podziekowano: 169 razy
Re: Gwda 19-21 listopada 2021 Lędyczek - Piła
Tak, piękna wycieczka , dziękuję Miandas za ten rys podsumowania ...choć zdecydowanie bardziej doceniam świetne towarzystwo i klimat panujący na tej wodnej wycieczce. Ty i Paweł jesteście kompanami z którymi zawsze chętnie popłynę
ps...dziś we fabryce ale coś postara się skrobnąć od siebie , kilka fotek też się znajdzie
ps...dziś we fabryce ale coś postara się skrobnąć od siebie , kilka fotek też się znajdzie
" Przygoda warta jest każdego trudu ..." - Arystoteles
Pozdrawiam
Pozdrawiam
- Strażowy
- Posty: 1000
- Rejestracja: 17 gru 2020, 16:30
- moja flota: Gumotex x 2 : "Solar" & " Safari " 😁 💪
- Dziękował(a):: 573 razy
- Podziekowano: 169 razy
Re: Gwda 19-21 listopada 2021 Lędyczek - Piła
hmmm...
" Przygoda warta jest każdego trudu ..." - Arystoteles
Pozdrawiam
Pozdrawiam
- Strażowy
- Posty: 1000
- Rejestracja: 17 gru 2020, 16:30
- moja flota: Gumotex x 2 : "Solar" & " Safari " 😁 💪
- Dziękował(a):: 573 razy
- Podziekowano: 169 razy
Re: Gwda 19-21 listopada 2021 Lędyczek - Piła
...mały "fotos" w temacie relacjonowanej Gwdy
https://photos.app.goo.gl/myB1Uu9cvYjQ3nnN6
...życzę smacznego, choć jakość zdjęć powiem szczerze taka sobie: telefon cegła , etui wodoszczelne ...ale jakaś pamiątka zawsze jest
https://photos.app.goo.gl/myB1Uu9cvYjQ3nnN6
...życzę smacznego, choć jakość zdjęć powiem szczerze taka sobie: telefon cegła , etui wodoszczelne ...ale jakaś pamiątka zawsze jest
" Przygoda warta jest każdego trudu ..." - Arystoteles
Pozdrawiam
Pozdrawiam
- Strażowy
- Posty: 1000
- Rejestracja: 17 gru 2020, 16:30
- moja flota: Gumotex x 2 : "Solar" & " Safari " 😁 💪
- Dziękował(a):: 573 razy
- Podziekowano: 169 razy
Re: Gwda 19-21 listopada 2021 Lędyczek - Piła
...a było to tak : ...dawno, dawno temu ...hmmm, sory, to jednak nie było tak dawno , miesiąc, może kilka dni wcześniej, Miandas rzucił temat spływu listopadowego w tym właśnie terminie. Chęci są zawsze, gorzej z możliwościami które jak zapewne wiecie, lubią się wykrzaczyć na ostatniej prostej. Praca zmianowa, najmłodsza latorośl w 3-ej klasie podstawówki ...dobra, deklaracja i postanowienie że zepnę poślady co by ten spływ nie uciekł obok nosa...
Zasadniczo, kilka dni przed startem ogarnąłem sprawy zawodowe, oczywiście, wyskoczył zabieg syna połączony z kilkudniowym pobytem w szpitalu...w czwartek wieczorem wiedziałem że sytuacja jest stabilna i młody wróci w piątek do domu. Auto ze sprzętem już od dwóch dni spakowane, szybka podmiana z Marzką w szpitalu i o 7.15-e w piątkowy, chłodny poranek, przez poznańskie korki, cisnę prawie 120 km w kierunku na Piłę.
Wpadłem do Krępska 9.40. Szybka przepakowka, wdzianko na siebie i już siedzimy w wiekowym Galaxy który ma nas zawieść do Lędyczka co w wykonaniu sprytnej kierowniczki tego dyliżansu wychodzi całkiem zgrabnie. Po drodze lekko kropi ...na miejscu przed 11-ą, rozładunek i po ok 20 minutach jesteśmy na wodzie w trzech różnych sztywniakach, z trzema różnymi wiośliskami, za to w identycznych, suchych portkach od Peak-a
Startujemy przed mostem choć myślę że miejscówka zaraz za mostem, przy parkingu z ławeczkami jest wygodniejsza. Mając info o ilości przeniosek i ich charakterze, ustrugałem tydzień wcześniej podpórkę na kółkach co by nie drzeć Daggera po innym podłożu niż trawa. Załadowany sztywniak to ok 35-40kg więc ...rolki się przydały i wytrzymały . Pierwszy dzień biorąc pod uwagę późną porę startu to i tak 21km, ok 16-ej lukamy za obozowiskiem. Jakieś 500m za stalowym, wysadzonym mostem przy drodze krajowej 189, na lewy brzegu organizujemy miejsce na biwak. Miałem chwilę przerwy w dyganiu sztywniakiem więc jestem bardzo miło nastawiony na kolejne dni. Gumotex-y są w wielu momentach świetne, ale na Gwdę warto wziąć polietylena. Sprawne postawienie "wigwamów", ogarnięcie paliwa na kilka godzin ogniskowania i jedziemy z integracją kulinarno-degustacyjną. Paweł - dziękujemy !!!...tego wątku nie będę szczegółowo opisywał , dość powiedzieć że nadal jesteśmy dobrymi kumplami hehe. Wiatr ostro szoruje koronami wysokich sosen, księżyc jest w pełni i ładnie się przedziera przez szybko goniące niebem, ciemne chmury. Kilka godzin snu się należy więc grzecznie zakopujemy się przed północą w ściółkę i ...słyszymy w oddali jak trzaskają drzewa walące się głucho na glebę...dzików tym razem nie było, chrapania nie podsłuchiwałam , poranek okazał się dość ładny i bez deszczu...
c.d.n.
Zasadniczo, kilka dni przed startem ogarnąłem sprawy zawodowe, oczywiście, wyskoczył zabieg syna połączony z kilkudniowym pobytem w szpitalu...w czwartek wieczorem wiedziałem że sytuacja jest stabilna i młody wróci w piątek do domu. Auto ze sprzętem już od dwóch dni spakowane, szybka podmiana z Marzką w szpitalu i o 7.15-e w piątkowy, chłodny poranek, przez poznańskie korki, cisnę prawie 120 km w kierunku na Piłę.
Wpadłem do Krępska 9.40. Szybka przepakowka, wdzianko na siebie i już siedzimy w wiekowym Galaxy który ma nas zawieść do Lędyczka co w wykonaniu sprytnej kierowniczki tego dyliżansu wychodzi całkiem zgrabnie. Po drodze lekko kropi ...na miejscu przed 11-ą, rozładunek i po ok 20 minutach jesteśmy na wodzie w trzech różnych sztywniakach, z trzema różnymi wiośliskami, za to w identycznych, suchych portkach od Peak-a
Startujemy przed mostem choć myślę że miejscówka zaraz za mostem, przy parkingu z ławeczkami jest wygodniejsza. Mając info o ilości przeniosek i ich charakterze, ustrugałem tydzień wcześniej podpórkę na kółkach co by nie drzeć Daggera po innym podłożu niż trawa. Załadowany sztywniak to ok 35-40kg więc ...rolki się przydały i wytrzymały . Pierwszy dzień biorąc pod uwagę późną porę startu to i tak 21km, ok 16-ej lukamy za obozowiskiem. Jakieś 500m za stalowym, wysadzonym mostem przy drodze krajowej 189, na lewy brzegu organizujemy miejsce na biwak. Miałem chwilę przerwy w dyganiu sztywniakiem więc jestem bardzo miło nastawiony na kolejne dni. Gumotex-y są w wielu momentach świetne, ale na Gwdę warto wziąć polietylena. Sprawne postawienie "wigwamów", ogarnięcie paliwa na kilka godzin ogniskowania i jedziemy z integracją kulinarno-degustacyjną. Paweł - dziękujemy !!!...tego wątku nie będę szczegółowo opisywał , dość powiedzieć że nadal jesteśmy dobrymi kumplami hehe. Wiatr ostro szoruje koronami wysokich sosen, księżyc jest w pełni i ładnie się przedziera przez szybko goniące niebem, ciemne chmury. Kilka godzin snu się należy więc grzecznie zakopujemy się przed północą w ściółkę i ...słyszymy w oddali jak trzaskają drzewa walące się głucho na glebę...dzików tym razem nie było, chrapania nie podsłuchiwałam , poranek okazał się dość ładny i bez deszczu...
c.d.n.
" Przygoda warta jest każdego trudu ..." - Arystoteles
Pozdrawiam
Pozdrawiam
Re: Gwda 19-21 listopada 2021 Lędyczek - Piła
Fajna bardzo relacja, ale ciut was już nie lubię !!!
Dlaczego nie dajecie fotek w jakimś normalnym formacie, najlepiej full HD 1920x1080.
Mam tak ustawiony monitor i regularnie fotki ściągam i ustawiam na tapetę, a tu takie dziwa jak na fotce...
No jakość fotek Piotra to już w ogóle... dobrze że siedziałem.
A ja bardzo lubię patrzeć jak mokniecie i wyobrażać sobie że jestem obok
Pozdrowionka
Dlaczego nie dajecie fotek w jakimś normalnym formacie, najlepiej full HD 1920x1080.
Mam tak ustawiony monitor i regularnie fotki ściągam i ustawiam na tapetę, a tu takie dziwa jak na fotce...
No jakość fotek Piotra to już w ogóle... dobrze że siedziałem.
A ja bardzo lubię patrzeć jak mokniecie i wyobrażać sobie że jestem obok
Pozdrowionka
Jestem F I T ... Fajny I Tłusty