Z Wartą warto 28.07-3.08.2023
: 05 sie 2023, 20:28
Och, ciężko wybrać zdjęcia i napisać relację z kilkudniowej wyprawy, bo to nie tylko rzeka, ale i biwaki, pichcenie, spotkania z dawno niewidzianymi przyjaciółmi, zjawiska atmosferyczne i przyroda… Razem z Pawłem i Włodkiem spłynęliśmy 130 km Warty od miejscowości Nerki (za Jeziorskiem) do Dłuska, kilometr przed Pyzdrami. Było to moje kolejne spotkanie z Wartą, bo kilka lat temu razem z Damianem płynęliśmy od Częstochowy do Osjakowa. Teraz podczas pływania liznęliśmy też trochę lądu: Uniejów, Koło, Konin, Ląd… Pogodowo urozmaicenie: i słońce, i deszcz, i wiatr. Jak to ujął Paweł: szeroka rzeka, wiatr i deszcz, czego chcieć więcej. No i spotkania: Damian, Mateusz, Piotr i Maciej – czyli mocna grupa pływająca z Wielkopolski. Ale po kolei.
Data: 28 lipca - 3 sierpnia 2023
Trasa: Nerki - Dłusk
Rzeka: Warta
Długość trasy: 130 km
Kolejny rok minął, nadszedł czas na spływ urlopowy. Koledzy byli na Warcie dwa tygodnie wcześniej i jakoś wszystkim ta Warta przypasowała.
Razem z Włodkiem przyjechaliśmy do miejscowości Księże Młyny wczesnym popołudniem. Towarzyszył nam deszcz, a nawet wyładowania. Szukaliśmy miejsca na start, ale również na biwak, tymczasem w tym miejscu okazało się to problematyczne. Zajrzeliśmy nawet do ośrodka domków wypoczynkowych, czy ostatecznie nie moglibyśmy tam przenocować. Wszystko pozajmowane. I dobrze, bo pojechaliśmy do miejscowości Nerki, niedaleko za Jeziorskiem - znalazło się i zejście do wody, i miejsce na namioty pod lasem. Po rozbiciu namiotów dopadła nas kolejna ulewa i burza, które przeczekaliśmy w aucie.
Potem musieliśmy przestawić namioty, bo teren mocno zmoczyło. Wkrótce też przyjechał Paweł i wszyscy dołączyliśmy do sympatycznej rodzinki wędkarzy, która spędzała tu weekend razem z pieskiem Edziem.
Sobota przywitała nas słoneczkiem. Ponieważ rozstawienie aut zabrałoby sporo czasu, Włodek dzwoni do Macieja, który oferuje nam pomoc logistyczną na koniec spływu. Dzięki temu będziemy dziś mogli od razu zejść na wodę. Ale najpierw jajecznica i podziwianie porannej rosy.
Zdjęcie na początek.
I już na wodzie. Początkowo mamy wrażenie, że woda nie płynie.
Niespodzianka. Kamienisty próg w Księżych Młynach. Po rozpoznaniu - do spłynięcia, jednak trochę wody wlewa się wszystkim do łódek.
Na poniższym zdjęciu zniszczenia, jakich dokonał tegoroczny pożar - spalone trawy i zbrązowiałe drzewa, smutny widok.
Woda jest ciepła, postanawiamy się wykąpać.
Tego dnia woda nie przysparza problemów, jest słońce, nie ma wiatru. Dopływamy do Uniejowa. Nie miałam pojęcia, że jest tu duży ośrodek wypoczynkowy, marina, baseny, plaża.
Weekend, a więc dużo ludzi. Razem z Pawłem idziemy dokupić napoje. Przy okazji rzucamy okiem na miasteczko, które jest urokliwe.
Nie wiem, co wspólnego ma z Uniejowem Maria Skłodowska-Curie, ale ma tu swój pomnik.
I znów na wodzie. Poniżej prom Ostrowsko.
Biwak rozbijamy na wysokości wsi Kozubów. Troszkę ukrywamy się w krzakach, bo blisko do gospodarstw, ale za to mamy widok na rzekę. W pobliżu kręcą się krowy. Znów omija nas burza, słychać grzmoty, ale bez większych fajerwerków.
Niedziela, wita nas słoneczko.
Krajobraz jest dość monotonny. Nurt też jakoś nie pcha za mocno, ale sukcesywnie posuwamy się do przodu.
Z ptactwa mamy okazję podglądać łabędzie, kaczki, czaple siwe i białe, żurawie, sporo drapieżników, ale i wiele innych drobnych rzecznych ptaszków.
Na rozlewiskach trochę daje nam się we znaki wiatr.
Duże stada krów po obu stronach Warty, niski stan pozwala im się chłodzić w wodzie.
Może hambuksa?
Koło.
Lądujemy w marinie i idziemy na drobne zakupy, kończy nam się pieczywo. Zapominamy, że dziś niedziela, chleb możemy kupić jedynie w sklepie na Ż. Marina nigdy nieukończona obecnie straszy niż zachęca swoim wyglądem.
Zimne napoje dla ochłody.
Ruszamy w dalszą drogę. Mijamy ruiny zamku w Kole.
Szukamy miejsca na biwak i nieoczekiwanie na mapie widzimy zaznaczone trzy plaże przed miejscowością Ochle. Pierwszą mijamy, przy drugiej zatrzymujemy się, a Paweł pokonuje jeszcze zakręt, by sprawdzić trzecią. Ostatecznie lądujemy na drugiej.
Zbiera się na deszcz, burze krążą wokół, jednak omijają nas, a deszcz też szybko przechodzi.
Można rozpalić ognisko. Wypić i zjeść co nieco.
Kiełbaski zgrillowane tak jak trzeba. Do tego słynna już sałatka Pawła.
Piękny, złocisty wieczór.
I chyba mamy początek pełni.
Ciąg dalszy nastąpi...
Data: 28 lipca - 3 sierpnia 2023
Trasa: Nerki - Dłusk
Rzeka: Warta
Długość trasy: 130 km
Kolejny rok minął, nadszedł czas na spływ urlopowy. Koledzy byli na Warcie dwa tygodnie wcześniej i jakoś wszystkim ta Warta przypasowała.
Razem z Włodkiem przyjechaliśmy do miejscowości Księże Młyny wczesnym popołudniem. Towarzyszył nam deszcz, a nawet wyładowania. Szukaliśmy miejsca na start, ale również na biwak, tymczasem w tym miejscu okazało się to problematyczne. Zajrzeliśmy nawet do ośrodka domków wypoczynkowych, czy ostatecznie nie moglibyśmy tam przenocować. Wszystko pozajmowane. I dobrze, bo pojechaliśmy do miejscowości Nerki, niedaleko za Jeziorskiem - znalazło się i zejście do wody, i miejsce na namioty pod lasem. Po rozbiciu namiotów dopadła nas kolejna ulewa i burza, które przeczekaliśmy w aucie.
Potem musieliśmy przestawić namioty, bo teren mocno zmoczyło. Wkrótce też przyjechał Paweł i wszyscy dołączyliśmy do sympatycznej rodzinki wędkarzy, która spędzała tu weekend razem z pieskiem Edziem.
Sobota przywitała nas słoneczkiem. Ponieważ rozstawienie aut zabrałoby sporo czasu, Włodek dzwoni do Macieja, który oferuje nam pomoc logistyczną na koniec spływu. Dzięki temu będziemy dziś mogli od razu zejść na wodę. Ale najpierw jajecznica i podziwianie porannej rosy.
Zdjęcie na początek.
I już na wodzie. Początkowo mamy wrażenie, że woda nie płynie.
Niespodzianka. Kamienisty próg w Księżych Młynach. Po rozpoznaniu - do spłynięcia, jednak trochę wody wlewa się wszystkim do łódek.
Na poniższym zdjęciu zniszczenia, jakich dokonał tegoroczny pożar - spalone trawy i zbrązowiałe drzewa, smutny widok.
Woda jest ciepła, postanawiamy się wykąpać.
Tego dnia woda nie przysparza problemów, jest słońce, nie ma wiatru. Dopływamy do Uniejowa. Nie miałam pojęcia, że jest tu duży ośrodek wypoczynkowy, marina, baseny, plaża.
Weekend, a więc dużo ludzi. Razem z Pawłem idziemy dokupić napoje. Przy okazji rzucamy okiem na miasteczko, które jest urokliwe.
Nie wiem, co wspólnego ma z Uniejowem Maria Skłodowska-Curie, ale ma tu swój pomnik.
I znów na wodzie. Poniżej prom Ostrowsko.
Biwak rozbijamy na wysokości wsi Kozubów. Troszkę ukrywamy się w krzakach, bo blisko do gospodarstw, ale za to mamy widok na rzekę. W pobliżu kręcą się krowy. Znów omija nas burza, słychać grzmoty, ale bez większych fajerwerków.
Niedziela, wita nas słoneczko.
Krajobraz jest dość monotonny. Nurt też jakoś nie pcha za mocno, ale sukcesywnie posuwamy się do przodu.
Z ptactwa mamy okazję podglądać łabędzie, kaczki, czaple siwe i białe, żurawie, sporo drapieżników, ale i wiele innych drobnych rzecznych ptaszków.
Na rozlewiskach trochę daje nam się we znaki wiatr.
Duże stada krów po obu stronach Warty, niski stan pozwala im się chłodzić w wodzie.
Może hambuksa?
Koło.
Lądujemy w marinie i idziemy na drobne zakupy, kończy nam się pieczywo. Zapominamy, że dziś niedziela, chleb możemy kupić jedynie w sklepie na Ż. Marina nigdy nieukończona obecnie straszy niż zachęca swoim wyglądem.
Zimne napoje dla ochłody.
Ruszamy w dalszą drogę. Mijamy ruiny zamku w Kole.
Szukamy miejsca na biwak i nieoczekiwanie na mapie widzimy zaznaczone trzy plaże przed miejscowością Ochle. Pierwszą mijamy, przy drugiej zatrzymujemy się, a Paweł pokonuje jeszcze zakręt, by sprawdzić trzecią. Ostatecznie lądujemy na drugiej.
Zbiera się na deszcz, burze krążą wokół, jednak omijają nas, a deszcz też szybko przechodzi.
Można rozpalić ognisko. Wypić i zjeść co nieco.
Kiełbaski zgrillowane tak jak trzeba. Do tego słynna już sałatka Pawła.
Piękny, złocisty wieczór.
I chyba mamy początek pełni.
Ciąg dalszy nastąpi...