Widawa, 17.12.2023

Ostatnio byłem... albo: kiedyś byłem...
Stanisz
Posty: 9
Rejestracja: 17 kwie 2023, 21:52
Dziękował(a):: 3 razy
Podziekowano: 9 razy

Widawa, 17.12.2023

Post autor: Stanisz »

Hej!

W ostatnią niedzielę, wybrałem się na spływ Widawą (dopływ Odry).


Można o mnie powiedzieć - spływacz widawski. Rzekę, a dokładnie ten odcinek przebyłem już kilkanaście razy. Wiem, brzmi jak obłęd.

Mam na nią jakieś 15 -20 minut samochodem, jest czysta, płynie na tym odcinku głownie lasem itd itp. Może jej jedyna wada to brak wody w lecie. To jedna z przyczyn, dla których uprawiam zasadniczo spływy jesienno-zimowo-wiosenne.

Ten był jesienny. Było całkiem ciepło, około 6 stopni. I to w cieniu :-)


Odcinek od dolnego mostu w Zbytowej/Nowej Smolnej do mostu w Chrząstawie, ma jakieś 10-11 km.

Zaczyna się spokojnie, płynie się przez wieś. Jako, że stan wody tym razem jest naprawdę wysoki (wodowskaz w Zbytowej to 374 cm) to widać domy (no i mnie). Przy normalnych stanach płynie się w korytarzu trzcin i dość wysokich brzegów.

Woda przejrzysta. WIdać pozalewane chabezie. 

To bardzo dobry odcinek na ponowne oswojenie się z łódką. Tak też go wykorzystuję, bo ostatni raz byłem na wodzie chyba w lutym, też na tym odcinku, ale o tym może kiedy indziej. A! No i był ultra krótki spływ Prosną w lecie. O tym drugim może jeszcze będzie ultra krótka relacja. 

Obrazek

Za wsią, po lewej pojawia się las. Z prawej dalej pola i kopalnia piasku. 
Po półgodzinie dopływam do mostu na trasie Oleśnica - Jelcz. To dla mnie taka symboliczna brama do tego co będzie się działo potem. Jak do tej pory, w zasadzie nie wychodziłem z kanu. Przez jakieś pojedyncze kłody przepchnąłem się górą - nawet za bardzo się nie spociłem.


No ale teraz zaczyna się crème de la crème…


Po kilkuset metrach pierwsza kłoda, potem zwałka, potem jeszcze jedna, kolejna i znowu i znowu… Tak będzie już prawie do końca. Sporo tego. Są i kilkuset metrowe odcinki spokojnego płynięcia. Przy tym stanie wody, sporo udaje się przeskoczyć górą, czasami z rozpędu, czami „na kicanego”, czasem trzeba wieść na pień i przeciągnąć kanu po kłodzie, balansując na niej. Czasem daję za wygraną i wysiadam na brzeg.
Część dobrze znajomych przeszkód przez te 10 miesięcy zniknęła. Pojawiły się też nowe, zapewne po letnich i jesiennych wichurach. Ale i tak miałem wrażenie, że mniej się uszarpałem. Część tego co poprzednio musiałem obnosić, teraz, dzięki rozlaniu się Widawy dość szeroko jestem w stanie po prostu opłynąć!

Obrazek
Obrazek
Obrazek


Około 11:00 docieram już na tradycyjne miejsce obiadowe.

Obrazek

Tam popas przy ognisku (słabym, nie popisałem się). Kiełbaski, herbatka i piwo nealko. Rezygnuję z cygara, bo kosztowałoby mnie to kolejną godzinę. I tak leżakowanie trwa do 13:00. 



Przede mną jeszcze jakieś 2, może 3 godziny. Raczej się spieszę, bo w lutym źle policzyłem czas do zachodu słońca, było też znacznie ciężej i kończyliśmy spływ (wtedy z kumplem) przy czołówce w kompletnych ciemnościach. Teraz, tym bardziej, że samotnie, to nie uśmiecha mi się płynięcie po ciemku. 

No i płynę sobie dalej.

Obrazek

Okazuje się, że nie jest tak źle, nadal sporo przeszkód udaje mi się pokonać bez wychodzenia na brzeg. Mijam miejsce znane mi z przymusowej kąpieli sprzed 2 lat (też zimą).



Obrazek
Obrazek

Około 15tej dopływam do mostu w Chrząstawie.

Obrazek

Dzwonie po transport. Czekając na samochód, załapałem się jeszcze na pięknie pomalowane niebo.

Obrazek



No i jazda do domu. Był to bardzo przyjemny spływ. Samotny - czasami potrzebuję takiego sam na sam ze sobą. Nie umordowałem się też za bardzo. Jedyne co to szkoda, że nie przyłożyłem się do ogniska lepiej. No i miałem jeszcze spory zapas czasu - można było go wykorzystać do końca, może płynąc wolniej, może leniuchując dłużej.

Na Widawę powrócę już w lutym, marcu. Tym razem popłyniemy dwójką z kolegą. To będzie taki prawie komercyjny spływ - zapłacił za niego kupę kasy, która poszła na cele charytatywne. Ten zeszłotygodniowy spływ to był też taki zwiad i przygotowanie do tego następnego.

I to by było na tyle. Nie wiem czy prawidłowo wkleiłem zdjęcia. Jak by co będę poprawiał.

Wesołych Świąt!
Awatar użytkownika
Ra$
Posty: 913
Rejestracja: 17 gru 2020, 15:30
Lokalizacja: Kraków
moja flota: Canoe, żagle i inne pływadła
Dziękował(a):: 424 razy
Podziekowano: 167 razy

Re: Widawa, 17.12.2023

Post autor: Ra$ »

Zatęskniłem za pływaniem, a Widawę mam dzięki Twojej relacji zareklamowaną wspaniale. Może mi się uda kiedyś skoczyć.
Awatar użytkownika
Włodek
Posty: 1088
Rejestracja: 21 gru 2020, 01:10
Lokalizacja: Siedlce
moja flota: Canoe Wichita (prospector)
Dziękował(a):: 409 razy
Podziekowano: 439 razy

Re: Widawa, 17.12.2023

Post autor: Włodek »

Nie dość że pływa, to pływa w canoe, w dodatku wersja solo.
Jestem ciekaw zarówno autora jak i jego pływadła.
Dasz się "karnąć" gdy spotkamy się na wodzie ?.
Stanisz
Posty: 9
Rejestracja: 17 kwie 2023, 21:52
Dziękował(a):: 3 razy
Podziekowano: 9 razy

Re: Widawa, 17.12.2023

Post autor: Stanisz »

Włodek, jasne :-)
Sądząc po Twoich relacjach opanowanie mojego discovery nie powinno być dla Ciebie problemem, choć nie każdemu przypadnie ono do gustu.

Ra$, z Krakowa masz trochę daleko :-) Ale jakby u was rzek zabrakło to zapraszam :-)
Awatar użytkownika
Włodek
Posty: 1088
Rejestracja: 21 gru 2020, 01:10
Lokalizacja: Siedlce
moja flota: Canoe Wichita (prospector)
Dziękował(a):: 409 razy
Podziekowano: 439 razy

Re: Widawa, 17.12.2023

Post autor: Włodek »

Stanisz pisze: 27 gru 2023, 10:50 Włodek, jasne :-) ... opanowanie mojego discovery nie powinno być dla Ciebie problemem, choć nie każdemu przypadnie ono do gustu ...
Dzięki.
Gdy mam okazję sprawdzam czy warto mieć drugie mniejsze i lżejsze kanu.
Jak dotąd żadne nie wykazywało tak dużej różnicy jakiej oczekiwałbym.
Stanisz
Posty: 9
Rejestracja: 17 kwie 2023, 21:52
Dziękował(a):: 3 razy
Podziekowano: 9 razy

Re: Widawa, 17.12.2023

Post autor: Stanisz »

Dla mnie jest tylko jedna istotna różnica. Waga. Faktycznie to czuć. W moim przypadku dwójka waży 38 kg, a jedynka tylko 22. Jak widać na zdjęciach tę różnicę 16 kg czuć wyraźnie jak się przeciąga łódkę stojąc na kłodzie lub ciągnie brzegiem przez las.
Jak płynę ten odcinek dwóją to potem bolą mnie nadgarstki i łokcie, bo nie zawsze prawidłowo wykonam szarpnięcie np wyciągając łódkę na brzeg. A przy jedynce raczej się to nie zdarza.

Druga, choć już nie tak ważna, różnica to długość. Znowu jedynka ma przewagę przy manewrowaniu w niektórych przypadkach pomiędzy kłodami w wodzi, albo przeciskaniu się przez wąskie przesmyki (np. tym razem udało mi się ze 2-3 razy opłynąć karpę drzewa zwalonego w nurt).

Pominę tu natomiast różnicę w kształtach dna moich łódek, bo do tego po prostu trzeba się przyzwyczaić.
Awatar użytkownika
Włodek
Posty: 1088
Rejestracja: 21 gru 2020, 01:10
Lokalizacja: Siedlce
moja flota: Canoe Wichita (prospector)
Dziękował(a):: 409 razy
Podziekowano: 439 razy

Re: Widawa, 17.12.2023

Post autor: Włodek »

Moja technika załadunku + cechy auta nie stwarzają mi problemu.
Na wodzie na razie tylko 2 - 3 razy pokonała mnie długość lub waga.
Jak dotąd porównania z solówkami nie wykazały dużej różnicy nautyki.
Połowa moich pływań to pływania solo, pozostałą część pływam z żoną.
Gdy spotkam solówkę o wyraźnie lepszych cechach niż moja 2-ka to rozważę inwestycję.
Moja Wichita to "prospector" - wzdłużnie znaczący rocker, poprzecznie dno lekko wyoblone.
Dzięki temu canoe dobrze płynie i jest uległe w manewrowaniu.
Bez szlakowego doskwiera nadwrażliwość na wiatry od przodu.
Wyższy dziób przydaje się jednak na progach i białej wodzie.
Mimo wszystko plusów jest więcej niż minusów.
Awatar użytkownika
Ra$
Posty: 913
Rejestracja: 17 gru 2020, 15:30
Lokalizacja: Kraków
moja flota: Canoe, żagle i inne pływadła
Dziękował(a):: 424 razy
Podziekowano: 167 razy

Re: Widawa, 17.12.2023

Post autor: Ra$ »

Ja tylko dodam, że też wciąż chciałbym mieć lżejsze canoe (moja jaskółka też nie jest jednak super lekka). Myślę jednak, że tu znaczącą różnicą byłby zapewne materiał wykonania. A przy okazji @Stanisz: Twoja łódź jest z jakiego materiału?
Awatar użytkownika
Włodek
Posty: 1088
Rejestracja: 21 gru 2020, 01:10
Lokalizacja: Siedlce
moja flota: Canoe Wichita (prospector)
Dziękował(a):: 409 razy
Podziekowano: 439 razy

Re: Widawa, 17.12.2023

Post autor: Włodek »

Ra$ pisze: 28 gru 2023, 09:31 Ja tylko dodam, że też wciąż chciałbym mieć lżejsze canoe (moja jaskółka też nie jest jednak super lekka). Myślę jednak, że tu znaczącą różnicą byłby zapewne materiał wykonania. A przy okazji @Stanisz: Twoja łódź jest z jakiego materiału?
Podejrzewam Royalex (zaprzestano produkcji) ew. warstwowo spieniony polietylen.
Stanisz
Posty: 9
Rejestracja: 17 kwie 2023, 21:52
Dziękował(a):: 3 razy
Podziekowano: 9 razy

Re: Widawa, 17.12.2023

Post autor: Stanisz »

@Ra$: Warstwowy polietylen. Identycznie jak dwójka. Rożnica w wadze wynika z różnicy długości (i ławek, ale to pewnie jest malutki ułamek).

Z wad - beczka 60l nie wchodzi mi do jedynki. Ale i to ma tę zaletę, że pakuję się w dwa worki albo mała beczkę i worek. Dzięki temu lepiej się rozkłada obciążenie, co ma dla mnie większe znaczenie na kłodach niż na samej wodzie.

Kupno jedynki to oczywiście był kaprys. Ale teraz mając dwie łódki (no jest jeszcze jeden gumotex) mogę jeszcze kogoś zabrać.
ODPOWIEDZ