Koniec zimy? (12.03.2022)
: 13 mar 2022, 19:49
Zaczęło się jak zwykle niewinnie, jedna wiadomość do kolegi:
- możebyśmy ...
kolega:
- ok mam wolny łikend
Wiadomość do kolejnego:
- wybieramy się na Policę
- a nie za zimna woda?
- Na Policę, Pilicą popłyniemy na wiosnę!
Tu warto dodać, że wbrew twierdzeniom niektórych Wielkopolan, "zima w sensie śniegu i lodu" jeszcze nie minęła, przynajmniej nie w Małopolsce
I tak, ekstremalnie wczesnym rankiem, prawie że wieczorem dnia poprzedniego wstaliśmy i wybraliśmy się na miejsce umówionego spotkania, czyli do skansenu w Sidzinie. Tam było za mało śnieżnie jak na nas więc, podjechaliśmy ciut dalej i... zaczęło się.
Szliśmy oczywiście nie-szlakiem, a ponieważ pogoda wybitnie nie pomagała w drodze - trochę to trwało. Dość powiedzieć, że transport prowiantu pierwszej potrzeby (Tyskie) do schroniska minął nas dwa razy. Tak, że dochodząc na Halę Krupową, w zasadzie już dobrze znaliśmy się z Panem, który ten transport zapewnia za pomocą zgrabnego skutera śnieżnego z poczciwym dwusuwowym silnikiem.
Trzeba przyznać, że to doświadczony człowiek gór bo w pełni rozumiał nasze tempo i sam zwrócił uwagę na pogodę, która zdecydowanie się do niego przyczyniła.
Mijając po drodze ciekawe obiekty w zasadzie uznaliśmy, że dla nas stanowiły by hotele z wszelkimi wygodami. Był komin i nawet szyby w oknach, a po wnikliwej lustracji okazało się że nawet zaplecze sanitarne. Niestety, były zamknięte... I tak, w chyba jedynie możliwym tempie, dotarliśmy do schroniska
Po zaspokojeniu najpoważniejszych potrzeb w schronisku, ruszyliśmy dalej. Droga była jeszcze ciekawsza, pogoda nie ustępowała i tak po jakimś czasie przedzieranie się w dziczy.... .. dotarliśmy!
Okazało się że na Jasną Górę. Fakt ten zaraz został skomentowany, że nic to - dawniej mapy papierowe myliły się jeszcze ciekawiej i w dodatku na stałe. Zapewne racja - a tym bardziej, że w tym przypadku o żadnej pomyłce nie było mowy.
Schodząc z Jasnej Góry (albo Złotej Grapy - obie nazwy piękne), każdy wytyczył nową autorską drogę, a niektórzy nawet wyczyścili ją sobą ze zbyt wystających suchych gałęzi.
- możebyśmy ...
kolega:
- ok mam wolny łikend
Wiadomość do kolejnego:
- wybieramy się na Policę
- a nie za zimna woda?
- Na Policę, Pilicą popłyniemy na wiosnę!
Tu warto dodać, że wbrew twierdzeniom niektórych Wielkopolan, "zima w sensie śniegu i lodu" jeszcze nie minęła, przynajmniej nie w Małopolsce
I tak, ekstremalnie wczesnym rankiem, prawie że wieczorem dnia poprzedniego wstaliśmy i wybraliśmy się na miejsce umówionego spotkania, czyli do skansenu w Sidzinie. Tam było za mało śnieżnie jak na nas więc, podjechaliśmy ciut dalej i... zaczęło się.
Szliśmy oczywiście nie-szlakiem, a ponieważ pogoda wybitnie nie pomagała w drodze - trochę to trwało. Dość powiedzieć, że transport prowiantu pierwszej potrzeby (Tyskie) do schroniska minął nas dwa razy. Tak, że dochodząc na Halę Krupową, w zasadzie już dobrze znaliśmy się z Panem, który ten transport zapewnia za pomocą zgrabnego skutera śnieżnego z poczciwym dwusuwowym silnikiem.
Trzeba przyznać, że to doświadczony człowiek gór bo w pełni rozumiał nasze tempo i sam zwrócił uwagę na pogodę, która zdecydowanie się do niego przyczyniła.
Mijając po drodze ciekawe obiekty w zasadzie uznaliśmy, że dla nas stanowiły by hotele z wszelkimi wygodami. Był komin i nawet szyby w oknach, a po wnikliwej lustracji okazało się że nawet zaplecze sanitarne. Niestety, były zamknięte... I tak, w chyba jedynie możliwym tempie, dotarliśmy do schroniska
Po zaspokojeniu najpoważniejszych potrzeb w schronisku, ruszyliśmy dalej. Droga była jeszcze ciekawsza, pogoda nie ustępowała i tak po jakimś czasie przedzieranie się w dziczy.... .. dotarliśmy!
Okazało się że na Jasną Górę. Fakt ten zaraz został skomentowany, że nic to - dawniej mapy papierowe myliły się jeszcze ciekawiej i w dodatku na stałe. Zapewne racja - a tym bardziej, że w tym przypadku o żadnej pomyłce nie było mowy.
Schodząc z Jasnej Góry (albo Złotej Grapy - obie nazwy piękne), każdy wytyczył nową autorską drogę, a niektórzy nawet wyczyścili ją sobą ze zbyt wystających suchych gałęzi.