Nie wiem, czy dam radę to obejrzeć ze względu na długość.
Ale szanuję gościa. Chciał zrobić coś ekstra. Zamiast chlać lub siedzieć przed kompem. Lub jedno i drugie.
Język mnie nie razi. Nie używa co chwila wulgaryzmów jako przerywników, mówi spontanicznie, o coś mu chodzi, można go zrozumieć, więc jest komunikatywny, a do tego służy język.
Nie każdy jest otrzaskany w literaturze, nie każdy wyrósł w środowisku, w którym dostałby odpowiednie wzorce polszczyzny.
Wolę kogoś, kto naturalnie klnie, od kogoś kto pozuje na ąę.
Z resztą... Sam używam języka w sposób, nazwijmy to: mocno kreatywny. Bo umiem, mogę i mnie to bawi, gdy przeklinam. Na co dzień, w pracy, muszę uważać na każde słowo. Wulgaryzmy mnie odprężają, jak joga.
Uważam też, że są gorsze wady, niż używanie brzydkich słów.
To tyle o języku, bo mnie wcześniej komentujący zainspirowali
Wracając do tegoż chłopca: to typ, moim zdaniem, należący do bożych wariatów. Postać pozytywna. Zrobił coś z niczego. Pomimo braku forsy, przygotowania. Dobrze, że się nie zabił. Mam nadzieję, że spotka ludzi, którzy pomogą mu nabrać kajakowego doświadczenia, pomogą sprzętowo lub sam się wyszkoli. I że chłopak tego dożyje. Trzymam kciuki. I może nawet obejrzę więcej, niż urywki jego transmisji.