Łyna od źródeł ( dystans180km)

Zrobiłeś film na spływie? Pokaż go nam!
TED
Posty: 81
Rejestracja: 10 sty 2022, 07:43
moja flota: packraft
Dziękował(a):: 32 razy
Podziekowano: 38 razy

Łyna od źródeł ( dystans180km)

Post autor: TED »

Na całość składają się 3 części. Dwie te dłuższe są bardziej właściwe.
Najkrótsza część pokazuje próbę zbliżenia się jak najbardziej do źródeł od strony wody.
[youtube]https://www.youtube.com/watch?v=ZpdvMMGQEOw[/youtube]
Awatar użytkownika
miandas
Posty: 977
Rejestracja: 17 gru 2020, 15:31
Lokalizacja: wlkp
moja flota: old town camden 120, gumotex solar, gumotex twist 2.1
Dziękował(a):: 97 razy
Podziekowano: 311 razy
Kontakt:

Re: Łyna od źródeł ( dystans180km)

Post autor: miandas »

Niewiele jest plusów chorowania w domu ale należy do nich możliwość spokojnego obejrzenia niektórych produkcji kajakowych. W związku z tym udało mi się obejrzeć całość Twojej relacji.
Impresje:
Rzeka piękna.
Chyba sporo przeniosek, niektóre uciążliwe.
Się chłopie nachodziłeś na początku...
Bardzo zgrabny ten Twój packraft.
Widzę, że namioty naturehike zaczynają wypierać inne firmy...

A odnośnie 4 litrów wody: nie myślałeś o przejściu na filtry? Jak płynąłem Wieprzą, był potworny upał wymagający ciągłego nawadniania. W żaden sposób nie zgromadziłbym takiej ilości zapasu wody - nie mam pojęcia ile wypiłem, ale 4-6 litrów, bo piłem wtedy, gdy tylko mi to przyszło do głowy, nawet jeśli nie czułem się spragniony.
droga zawsze nagradza
TED
Posty: 81
Rejestracja: 10 sty 2022, 07:43
moja flota: packraft
Dziękował(a):: 32 razy
Podziekowano: 38 razy

Re: Łyna od źródeł ( dystans180km)

Post autor: TED »

miandas pisze: 27 lip 2022, 22:46Niewiele jest plusów chorowania w domu
Życzę szybkiego powrotu do zdrowia i formy.
miandas pisze: 27 lip 2022, 22:46 Impresje:
Rzeka piękna.
Rzeka w wielu miejscach zachwyca, często zacieniona co sprawia, że podczas upałów a taką pogodę miałem można odetchnąć.
Polecam od Brzeźno Łyńskie + dwa kilometry pod nurt, kameralnie, pięknie przyrodniczo.
Bardzo ładny zacieniający drzewostan jakieś pięć kilometrów przed Olsztynem, a następnie za miastem. Na tę parę rzek, które dane mi było
przepłynąć uważam, że jest to najładniejszy odcinek miejski, po jakim pływałem. Drzewa robią robotę, nie czuć miasta fajny klimacik.
Zdecydowanie namawiam do płynięcia od Brzeźna, pomimo problemów logistycznych związanych z rezerwatem nad jeziorem Łańskim.


Oczywiście jak na każdej rzece zdarzają się momenty monotonne, ale jest ich zdecydowanie mniej niż na innych rzekach.
miandas pisze: 27 lip 2022, 22:46Chyba sporo przeniosek, niektóre uciążliwe.

Przenoski łatwe zwłaszcza z perspektywy posiadacza packrafta. Problematyczna ostatnia (widać ją na filmie).
Kotowo- zaczyna się dobrze wygodny pomost, sama przenoska krótka i nagle trzymetrowy spadek w formie zadrutowanych kamieni.
Dla sztywniaka to nie problem, ale z perspektywy posiadacza pneumatyka druciana konstrukcja wchodząca do samej rzeki sprawia,
że po zwodowaniu zastanawiałem się, czy nie usłyszę pssssssssssssss.
Ja przenoszę się na raz. Na plecach plecak, z przodku packrafta mam zamontowaną torbę w niej trzy butelki wody w ręku wiosło i cała
przenoska ogarnięta jednym ciągiem.
miandas pisze: 27 lip 2022, 22:46 Się chłopie nachodziłeś na początku...
Założenia były inne, miałem się zwodować po dziewięciu kilometrach pieszej przebieżki. Usłużny leśniczy zaznaczył, że jest
z innego okręgu wskazał mi inną od zakładanej drogi. Po kilometrze od miejsca rozmowy miała być widoczna kapliczka  tymczasem po kolejnych trzech ni widu ni słychu. Finalnie zrobiłem szesnaście.


Do tego była to najbardziej zafiksowana trasa jaką, sobie do tej pory wymyśliłem. Po dopłynięciu do Sępopola(meta mojego spływu)
przerzuciłem się ( bus+bus+pociąg regionalny 120km) na Marózkę.
Marózka kończy swój bieg właśnie w Łynie.


Łyną od Kurek pod nurt (nurt niewyczuwalny) do wysokości Wólka Orłowska, czyli jakieś dziesięć kilometrów. Ponownie płynąłem
po miejscach, w których moczyłem już wiosło. Po wyjściu z wody jeszcze raz zawitałem na cmentarz następnie przeszedłem rezerwat
źródeł i po ośmiu kilometrach ponownie zawitałem w okolice miejscowości Łyna mojego miejsca startu wycieczki.


Mimo wszystko jak ktoś będzie w pobliżu źródeł, polecam zajrzeć można sobie zrobić fajną rodzinną godzinową wycieczkę po dość starym lesie.
Ewentualnie dojść do cmentarza wojennego. Bardzo ciche klimatyczne miejsce w całości porośnięte mchem, łącznie z ławkami.
Rano nawet ptaki nie śpiewały jakby wciąż wyczuwając atmosferę minionych wydarzeń. Tu już jest trochę dalej, ale lasy piękne.
https://gdziebytudalej.pl/zrodla-rzeki-lyny/
https://petrelpiotr.blogspot.com/2017/10/zroda-yny.html

miandas pisze: 27 lip 2022, 22:46 Bardzo zgrabny ten Twój packraft.
Na tą chwilę jestem zadowolony, choć pomimo wypływanych na nim 250km nadal nie wiem do końca jak zachowa się na dużym wietrze.
Trzy miesiące temu wstecz płynąłem 30 km odcinek Wisły (taka dogodna pętelka komunikacyjna) właśnie z zamiarem zobaczenia,
jak guma zachowa się podczas płynięcia pod wiatr (koniec przy twierdzy Modlin, miałeś okazje tam pływać).
Z racji zamieszkania Wisła to rzeka, po której przepłynąłem najwięcej kilometrów. Jakież było moje zaskoczenie,
kiedy podczas całego spływu miałem wiatr, ale w plecy. :shock: Takie rzeczy zdarzyły mi się raptem dwukrotnie na Wiśle, ale nie dłużej jak
przez godzinę.


Trzeba też przyznać, że Łyna jest idealną rzeką do płynięcia, brak zakoli, cofek a za Bartoszycami nurt który, sprawił, że packraft płynął
7-8km/h. Podejrzewam, że Twistem byłoby szybciej o 1km/h.

miandas pisze: 27 lip 2022, 22:46Widzę, że namioty naturehike zaczynają wypierać inne firmy...

Już tęsknię za moim 2 seconds. Rewelacyjny czas rozstawienia, złożenia. O godzinie dwunastej podczas spływu postój na małe co nieco,
jeden ruch ręką namiot rozłożony do suszenia. Pół godziny później jeden ruch ręką i namiot złożony. Ile razy uratował mi cztery litery
podczas dynamicznie zmieniającej się pogody nie zliczę. Jakość, trwałość, odporność na wiatr i deszcz + cena, mistrzostwo.
Jak tylko będę miał zapewnioną zorganizowaną logistykę ze startu i mety, namiot będzie wyciągany z szafy.


Naturehike (małżeństwo z rozsądku), z perspektywy kajakarza uważam, że muszę mieć namiot samonośny.
Poszycie w kolorze ciemnej zgnilizny, świetnie maskuje, pomimo że w tym kolorze jest cięższy niż modele w jasnych kolorach. Przyzwoita waga, chyba 1,8kg razem z mocniejszą oddzielną podłogę.
Brak mi w tym modelu drugiego wejścia, w celu lepszej letniej wentylacji. Odzwyczaiłem się od rozstawiania namiotu w sposób tradycyjny.
A i brak zintegrowanego tropika, choć na siłę można podpinać się z moskitierą pod nim.


Niestety na rynku nie znalazłem nic co odpowiadałoby moim potrzebom, więc ten namiot jest kompromisem.

miandas pisze: 27 lip 2022, 22:46 A odnośnie 4 litrów wody: nie myślałeś o przejściu na filtry? Jak płynąłem Wieprzą, był potworny upał wymagający ciągłego nawadniania. W żaden sposób nie zgromadziłbym takiej ilości zapasu wody - nie mam pojęcia ile wypiłem, ale 4-6 litrów, bo piłem wtedy, gdy tylko mi to przyszło do głowy, nawet jeśli nie czułem się spragniony.
Damian , cały czas o tym myślę ;) zwłaszcza po przejściu 16km z wagą 22kg :lol:
Zasadniczo nic z sobą nie niosę, bielizny mam raptem jeden komplet, ale już banki energii, dwa statywy robią robotę.


Oczywiście czytam z zainteresowaniem jak "wasza ekipa" skutecznie od paru lat powiększa grono filtrowiczów ;)
Oglądam też filmy, na których użytkownicy np: Sawyera opowiadają, że użytkują go od paru lat i żyją  8-)
W filtrze Sawyer brakuje mi tylko ochrony chemicznej. W każdym razie obiecałem sobie, że w przyszłym roku mocno się
na tematem pokłonię i na wszelki wypadek zadbam o posiadanie jakiegoś filtra.


Łyna w moim odczuciu była znacznie ciekawszą rzeką niż zeszłoroczna Narew, która pozostawiała mi spory niedosyt.
Wrzucam ją do worka tych ładniejszych rzek, typu Wda, Krutynia, Marózka, Bug graniczny.
ODPOWIEDZ