Filtry do wody
: 21 gru 2020, 19:38
Z uwagi na problemy z wodą pitną na spływach wielodniowych, z uwagi na jej objętość i wagę, postanowiłem zaopatrzyć się w filtr do wody. Opisy dostępnych na rynku są podobne, odrzuciłem od razu te wieloelementowe czy skomplikowane.
Odrzuciłem także te z różnymi wkładami z uwagi, że trzeba o nie dbać i mają ograniczoną żywotność, zarówno przepustową jak i czasową. Poza tym w Polsce nie zamierzam nabierać wody z podejrzanych miejsc, a jedynie z miarę czystych (przejrzystych) rzek, strumyków itp.
Miał jak być jak najbardziej kompaktowy i spełniający podstawowe zasady filtracji, a więc likwidujący wszelkie powszechnie występujące bakterie.
Po przeanalizowaniu dostępnych modeli oraz trafieniu na stronę podróżnika https://lukaszsupergan.com/lekkie-filtr ... r-diercon/ mój wybór padł na malutki Sawyer mini w nieco tańszej wersji Care Plus, różniącej się wyłącznie naklejką i…. ceną.
Ten pierwszy obecnie około 200zł, ten drugi można trafić za 150 zł.
W jego żywotność i możliwość przefiltrowania deklarowanych 375.000 l za bardzo nie wierzę ale jest naprawdę prosty i działa. A do tego mieści się w kieszeni. Waga 65g.
Zatrzymuje 99,9 % występujących bakterii i to mnie w zupełności zadowala.
Dodatkowym plusem jest możliwość nakręcenia go na każdą normalną butelkę typu PET. Z normalnym gwintem, bo sporadycznie można trafić na krótszy – oszczędność na plastiku niektórych polskich producentów wód.
Zawsze też można poszukać butelki zagranicznej choćby po jakiejś coli, które pasują bez problemu.
Nabieramy wody i lekko naciskając przelewamy przez filtr. Nie należy cisnąć na chama bo można uszkodzić mikropory.
Ja piłem z własnej studni – woda torfowa, źródełek leśnych, rzek, a nawet jezior i stawów. Sraczki ani jakichkolwiek niestrawności nie dostałem pomimo posiadania dość wrażliwego żołądka.
Pamiętać jednak należy, że filtr zatrzymuje zanieczyszczenia, a nie posmak danego bajora.
Przy gotowaniu posiłku to akurat nie znaczenia.
Kolejny atut to łatwość czyszczenia – jak przestaje lecieć to puszczamy np. strzykawkę przefiltrowanej wody w drugą stronę, aby pozbyć się zawiesin itp. I pijemy dalej.
Po powrocie wystarczy go przepłukać i zostawić otwartego do wyschnięcia.
W identycznym zestawie Sawyera czy Care Plus jest filtr, butelka foliowa, słomka i strzykawka.
Używam chyba ze trzy lata i żyję
Dodam, że wody z Warty od Poznania w kierunku Odry z uwagi na ilość zawiesin do tej pory nie odważyłem się filtrować
Mój to ten poniżej na butelce 0,5l.
Odrzuciłem także te z różnymi wkładami z uwagi, że trzeba o nie dbać i mają ograniczoną żywotność, zarówno przepustową jak i czasową. Poza tym w Polsce nie zamierzam nabierać wody z podejrzanych miejsc, a jedynie z miarę czystych (przejrzystych) rzek, strumyków itp.
Miał jak być jak najbardziej kompaktowy i spełniający podstawowe zasady filtracji, a więc likwidujący wszelkie powszechnie występujące bakterie.
Po przeanalizowaniu dostępnych modeli oraz trafieniu na stronę podróżnika https://lukaszsupergan.com/lekkie-filtr ... r-diercon/ mój wybór padł na malutki Sawyer mini w nieco tańszej wersji Care Plus, różniącej się wyłącznie naklejką i…. ceną.
Ten pierwszy obecnie około 200zł, ten drugi można trafić za 150 zł.
W jego żywotność i możliwość przefiltrowania deklarowanych 375.000 l za bardzo nie wierzę ale jest naprawdę prosty i działa. A do tego mieści się w kieszeni. Waga 65g.
Zatrzymuje 99,9 % występujących bakterii i to mnie w zupełności zadowala.
Dodatkowym plusem jest możliwość nakręcenia go na każdą normalną butelkę typu PET. Z normalnym gwintem, bo sporadycznie można trafić na krótszy – oszczędność na plastiku niektórych polskich producentów wód.
Zawsze też można poszukać butelki zagranicznej choćby po jakiejś coli, które pasują bez problemu.
Nabieramy wody i lekko naciskając przelewamy przez filtr. Nie należy cisnąć na chama bo można uszkodzić mikropory.
Ja piłem z własnej studni – woda torfowa, źródełek leśnych, rzek, a nawet jezior i stawów. Sraczki ani jakichkolwiek niestrawności nie dostałem pomimo posiadania dość wrażliwego żołądka.
Pamiętać jednak należy, że filtr zatrzymuje zanieczyszczenia, a nie posmak danego bajora.
Przy gotowaniu posiłku to akurat nie znaczenia.
Kolejny atut to łatwość czyszczenia – jak przestaje lecieć to puszczamy np. strzykawkę przefiltrowanej wody w drugą stronę, aby pozbyć się zawiesin itp. I pijemy dalej.
Po powrocie wystarczy go przepłukać i zostawić otwartego do wyschnięcia.
W identycznym zestawie Sawyera czy Care Plus jest filtr, butelka foliowa, słomka i strzykawka.
Używam chyba ze trzy lata i żyję
Dodam, że wody z Warty od Poznania w kierunku Odry z uwagi na ilość zawiesin do tej pory nie odważyłem się filtrować
Mój to ten poniżej na butelce 0,5l.