Derku Uzała pisze: ↑01 cze 2021, 13:27 No cóż... Pewnie i tak opowieść rozciągnąłbym na kilka odcinków z racji długości spływu, a na czytanie tego najwyraźniej nie ma chętnych, sądząc po wcześniejszych relacjach. Więc nie wiem czy warto. Prawdę pisząc, przy relacjonowaniu jestem nastawiony na interakcję z czytelnikiem. Uważam to za ciekawszą formę opowiadania. Lubię, jak pojawiają się na bieżąco pytania. Mogę wtedy dowolnie kształtować opowieść. Wiem, co jest dla kogoś ciekawe. Jest to także probierz zainteresowania tematem. Jeśli odzew jest znikomy, tracę chęci na dalsze pisanie.
to swoją drogą ciekawy temat pobudzający mnie do rozważeń ogólnych, a więc nie bezpośrednio związanych z oświadczeniem Darka (ale pośrednio tak). Wiele razy pojawiały się różne relacje prawie pozbawione reakcji komentarzy, czy choćby "lajków". Czy to znaczy, że były nieciekawe? Że autorzy odwalili złą robotę? Uważam, że z pewnością nie.
- Przede wszystkim większość (wszyscy?) z nas nie żyje na forum, tylko w tzw. "realu" (cokoliwiek to słowo znaczy). A więc niektóre rzeczy na forum na po prostu umykają. I tyle. Czy to się komuś podoba, czy nie - nie ma tu tekstów aspirujących do nagordy Pulitzera, czy choćby Kolosów wymagających nieustającego śledzenia.
- słuszna uwaga Ra$a: jest nas tu kilka aktywnych osób - ciężko robić za tłok i gwar dyskusji, szczególnie jeśli kogoś akurat boli głowa, a innego ząb
- każdy z nas ma inne podejście do spływów. Pewnie są tacy (nie tylko Darek), którzy wokół spływu budują wielopoziomową świątynię wiedzy, szczegółów technicznych, impresji. Ale są też tacy, którzy tak nie mają. Lubią sobie po prostu popływać kajakiem.
- niektórzy bardziej zwracają uwagę na aspekt duchowy spływów, inni skupiają się na szczegółach technicznych i geograficznych, inni na niczym się nie skupiają pielęgnując w czasie spływu pudełko nicości w głowie (ja np.)
- nie wszyscy umieją, chcą, mają odpowiedni charakter - aby czynnie brać udział w dyskusjach.
- mam niepłonną nadzieję, że wszyscy (ci którzy już odpalą forum, bo znajdą chwilkę czasu przy chłodnym piwku lub oranżadzie po znojnym dniu) z chęcią i zainteresowaniem czytają to, co ktoś inny opublikował, szczególnie, jeśli takie relacje są istotne i wartościowe (wszystkie są ale wiecie o co mi chodzi).
- jest jeszcze jedna brutalna prawda. To okienko, w którym teraz piszę, jest "nierealne". Jest dodatkiem do rzeczywistości. Tak się akurat szczęśliwie składa, że prawie wszyscy się znamy z reala (albo lada moment się poznamy), jednak to nie zmienia kryteriów ważności: najpierw trzeba przytulić żonę / męża, zarobić na chlebek, ogarnąć dzieci / psy / świnki morskie, odwiedzić rodziców, obejrzeć serial, przeczytać książkę. Nic na to nie poradzimy. Doba ma 24 godziny. Podobno robiono takie badania, że pracujący człowiek ma na własne potrzeby około 3 godzin na dobę. Nie da się w tym czasie wszystkiego zmieścić.
To pisałem ja.
Miandasek