Czarna Hańcza, Rospuda 28.08 - 1.09.2021
- Łysy
- Posty: 283
- Rejestracja: 17 gru 2020, 18:51
- Lokalizacja: Kraków
- moja flota: Gumotex: Solar, Safari, Seawave
- Dziękował(a):: 268 razy
- Podziekowano: 163 razy
Czarna Hańcza, Rospuda 28.08 - 1.09.2021
Wiem, że zabrzmi to banalnie gdy napiszę, iż Czarna Hańcza chodziła mi po głowie od dawna. Taka jednak jest prawda. Często szukając pomysłu na spływ pojawiała się właśnie ta rzeka, powszechnie zachwalana za swoją malowniczość. Z drugiej strony jest to jeden z najpopularniejszych szlaków w Polsce. Oznaczać to może tylko jedno, tłumy w szczycie sezonu. W końcu postanowiłem poznać jej walory na własne oczy. Uznałem, że końcówka sierpnia i początek września może być ku temu odpowiednim momentem. Teoretycznie kończące się wakacje powinny być okresem, gdzie większość ludzi kończy już urlopy. A o tej porze roku mamy jeszcze względnie długi dzień i pogoda powinna dopisać. W tej ostatniej kwestii niestety nie miałem racji. Co prawda temperaturowo zapowiadało się całkiem przyjemnie, jednak wszelkie prognozy przewidują kilkudniowe opady deszczu. No nic, z cukru nie jestem i trochę wody nie powinno mi zaszkodzić. Dosłownie na kilka dni przed planowanym terminem spływu swoim pomysłem dzielę się z Jackiem. Jak się okazało, ku nie ukrywam sporemu zaskoczeniu pomysł przypada mu do gustu. Pozostaje kwestia ewentualnych urlopów, dogrania szczegółów itp. Ostatecznie dopiero w piątek przed południem ustalamy ostateczny termin i wstępny plan. Jeszcze tego samego dnia przed północą spotykamy się na biwaku nieopodal Augustowa. Ranek wita nas zapowiadanym wcześniej deszczem.
Zostawiamy jedno auto we wsi Rygol i udajemy się na start do Starego Folwarku. Deszcz co prawda nie ustępuje, jednak humory dopisują. Pompujemy nasze jednostki i ruszamy na jezioro Wigry.
Opływamy wyspę Mysią i kierujemy się w stronę ujścia z Wigier.
Wpływamy na jezioro Postaw. Tutaj robimy sobie krótką przerwę i idziemy zwiedzić wystawę dotyczącą historii rybołówstwa nad Wigrami. Przy okazji nabywamy bilety do Wigierskiego Parku Narodowego.
Wkrótce dopływamy do ujścia rzeki z jeziora
Wzdłuż rzeki dość licznie rozmieszczone są pola biwakowe, w większości prywatne. Widać, że jest już po sezonie, gdyż praktycznie wszystkie są opuszczone. Pozostały jedynie szyldy zachęcające do zatrzymania się na jagodzianki, obiady, czy też skorzystania z banii. Są one jednak idealnymi miejscami na zrobienie sobie odpoczynku, czy też posilenie się.
Powoli zaczynamy się rozglądać za miejscem na nocleg. Po dopłynięciu do jednego z pól biwakowych, spotykamy tam parę kanadyjkarzy. Uzyskujemy od nich informację, że za jakieś 5 km. znajduje sie bardzo ładnie położony kolejny biwak Bindużka. Postanawiamy jeszcze trochę popłynąć. Miejsce faktycznie okazuje się warte zatrzymania na noc. Jedyną uciążliwością jest konieczność wejścia z bagażami na górę. Jednak dzięki stworzonym do tego schodom nie stanowi to większego problemu.
Gdy rozbijamy nasze obozowisko akurat panuje ładna pogoda. Myślami jesteśmy już przy wieczornym ognisku. Zachętą do tego ma być pokażny zapas suchego drewna znajdujący się w szopie na kempingu. Niestety tuż po rozłożeniu namiotów deszcz postanawia o sobie przypomnieć i towarzyszy nam praktycznie do rana. Wieczór spędzamy więc pod wiatą.
Kolejny dzień upływa bardzo leniwie. Tempo mamy mocno rekreacyjne z licznymi przerwami.
To na co od początku zwróciliśmy uwagę na tej rzece, to jej czystość. Pomimo, że nie jest ona specjalnie płytka, to praktycznie w każdym miejscu bez problemu można podziwiać dno. Tego dnia spotykamy na rzece dwie grupy kajakarzy. Poza nimi podczas całego odcinka Czarnej Hańczy na rzece widzieliśmy jedynie pojedynczych wędkarzy. Jednak ilosć kempingów, wypożyczalni kajaków, czy innych obiektów wzdłuż rzeki pozwala domniemywać, że w sezonie robi się tu naprawdę tłoczno.
Deszcz tego dnia trochę nas oszczędza. Poza przelotnymi opadami nie ma powodu do narzekania.
Pomimo stosunkowo wczesnej pory po dopłynięciu do jednego z kempingów decydujemy się pozostać tutaj na noc. Niedługo po nas dopływają spotkani dzień wcześniej kanadyjkarze, którym towarzyszą dwa psy. Również oni planują spędzić tutaj noc. Tym razem pogoda pozwala nawet na rozpalenie ogniska, przy którym miło spędzamy wieczór.
Rano pozostaje się pożegnać i ruszać dalej.
Po drodze mijamy pole namiotowe Dęby. Rosnące tutaj kilkusetletnie drzewa potrafią zrobić wrażenie.
W końcu dopływamy do Rygolu, gdzie kończymy przygodę z Czarną Hańczą. Gdyby ktoś chciał kontynuować pływanie, może w tym miejscu wpłynąć na Kanał Augustowski.
Pozostaje zrobić pamiątkowe zdjęcie i spakować kajaki. Towarzyszy nam w tych czynnościach miejscowy "dość ciekawy" starszy pan.
Ja będąc w okolicy mam zamiar spłynąć jeszcze Rospudę. Jacek niestety w środę musi wracać do domu. Pozostaje nam jednak cały wtorek, aby gdzieś wspólnie popływać. Pomysły są różne, udajemy się więc na nocleg na poznane wcześniej pole namiotowe pod Augustowem, aby tam na spokojnie się zastanowić. Ostatecznie postanawiamy przepłynąć końcowe ok. 20 km. Rospudy poniżej miejscowości Raczki. Jacek mając dość pływania w mokrych butach wpada jeszcze rano do Mrówki, w celu zakupienia kaloszy.
Pozostaje rozstawić samochody i można płynąć.
Rzeka na tym odcinku jest bardzo ładna. Momentami nawet podoba nam się bardziej niż na Czarnej Hańczy. Uważać należy jednak na brzegach na barszcz sosnowskiego. Pola porośnięte są jego niezliczoną ilością. W okresie gdy my płynęliśmy większość już na szczęście zdążyło uschnąć.
Docieramy do Świętego Miejsca nad Rospudą
W pewnym momencie rozpoczyna się odcinek trzcinowy, wśród których w mniejszym, lub większym stopniu będziemy płynąć przez większość trasy.
Pogoda tego dnia nie rozpieszcza. Przez znaczną część dnia towarzyszy nam dość intensywny deszcz. Humory jednak nie opuszczają.
Przed ujściem do jeziora Rospuda Augustowska, rzeka zdecydowanie zmienia swoje oblicze. To już nie wąska rzeczka, a duża szeroka rzeka. Pojawiają się na niej nawet statki wycieczkowe, a nawet łodzie wikingów.
Pozostaje jescze przepłynąć kawałek jeziora, aby zakonczyć przy polu namiotowym Goła Zośka.
A oto i Zosia w całej okazałości.
Na nocleg udajemy się do puntu widokowego nad jeziorem Bolesty. Po drodze wpadamy jeszcze do Augustowa i raczymy się miejscową smażoną rybką.
W środę rano Jacek zawozi mnie do miejscowości Supienie, gdzie woduję kajak na jeziorze Rospuda Filipowska.
Na końcu jeziora znajduje się wąski przesmyk, którym należy przepłynąć, aby dostać się na jezioro Kamienne.
W pewnym momencie na rzece pojawia się wypłycenie, zmuszające do przeciągnięcia kajaka kilkadziesiąt metrów. Jest to na szczęście jedyne miejsce, gdzie poziom wody uniemożliwił płynięcie.
Pogoda tego dnia wyjątkowo dopisuje. Po kilku dniach w deszczu nareszcie mogę cieszyć sie słońcem.
Pierwsze z dwóch miejsc na całej rzece, gdzie należy przenieść kajak
Pierwotnie planowałem ten odcinek rozłożyć na dwa dni. Jednak na tyle dobrze mi się płynie, że w pewnym momencie postanawiam spróbować zakończyć go jednego dnia.
Końcówkę płynę już po zmroku. Ostatecznie na miejsce gdzie poprzedniego dnia startowaliśmy z Jackiem, oraz czeka samochód docieram ok. 20.30.
Kajak pakuję w świetle czołówki i tak jak poprzednio na nocleg udaję się nad jezioro Bolesty.
Gdy w czwartek jestem już w drodze do domu Jacek przesyła mi informację, że w miejscu gdzie jeszcze niedawno pływaliśmy wprowadzony został stan wyjątkowy.
Pomimo towarzyszącego nam deszczu spływ zdecydowanie uważam za udany. Dzięki za towarzystwo i do następnego...
Zostawiamy jedno auto we wsi Rygol i udajemy się na start do Starego Folwarku. Deszcz co prawda nie ustępuje, jednak humory dopisują. Pompujemy nasze jednostki i ruszamy na jezioro Wigry.
Opływamy wyspę Mysią i kierujemy się w stronę ujścia z Wigier.
Wpływamy na jezioro Postaw. Tutaj robimy sobie krótką przerwę i idziemy zwiedzić wystawę dotyczącą historii rybołówstwa nad Wigrami. Przy okazji nabywamy bilety do Wigierskiego Parku Narodowego.
Wkrótce dopływamy do ujścia rzeki z jeziora
Wzdłuż rzeki dość licznie rozmieszczone są pola biwakowe, w większości prywatne. Widać, że jest już po sezonie, gdyż praktycznie wszystkie są opuszczone. Pozostały jedynie szyldy zachęcające do zatrzymania się na jagodzianki, obiady, czy też skorzystania z banii. Są one jednak idealnymi miejscami na zrobienie sobie odpoczynku, czy też posilenie się.
Powoli zaczynamy się rozglądać za miejscem na nocleg. Po dopłynięciu do jednego z pól biwakowych, spotykamy tam parę kanadyjkarzy. Uzyskujemy od nich informację, że za jakieś 5 km. znajduje sie bardzo ładnie położony kolejny biwak Bindużka. Postanawiamy jeszcze trochę popłynąć. Miejsce faktycznie okazuje się warte zatrzymania na noc. Jedyną uciążliwością jest konieczność wejścia z bagażami na górę. Jednak dzięki stworzonym do tego schodom nie stanowi to większego problemu.
Gdy rozbijamy nasze obozowisko akurat panuje ładna pogoda. Myślami jesteśmy już przy wieczornym ognisku. Zachętą do tego ma być pokażny zapas suchego drewna znajdujący się w szopie na kempingu. Niestety tuż po rozłożeniu namiotów deszcz postanawia o sobie przypomnieć i towarzyszy nam praktycznie do rana. Wieczór spędzamy więc pod wiatą.
Kolejny dzień upływa bardzo leniwie. Tempo mamy mocno rekreacyjne z licznymi przerwami.
To na co od początku zwróciliśmy uwagę na tej rzece, to jej czystość. Pomimo, że nie jest ona specjalnie płytka, to praktycznie w każdym miejscu bez problemu można podziwiać dno. Tego dnia spotykamy na rzece dwie grupy kajakarzy. Poza nimi podczas całego odcinka Czarnej Hańczy na rzece widzieliśmy jedynie pojedynczych wędkarzy. Jednak ilosć kempingów, wypożyczalni kajaków, czy innych obiektów wzdłuż rzeki pozwala domniemywać, że w sezonie robi się tu naprawdę tłoczno.
Deszcz tego dnia trochę nas oszczędza. Poza przelotnymi opadami nie ma powodu do narzekania.
Pomimo stosunkowo wczesnej pory po dopłynięciu do jednego z kempingów decydujemy się pozostać tutaj na noc. Niedługo po nas dopływają spotkani dzień wcześniej kanadyjkarze, którym towarzyszą dwa psy. Również oni planują spędzić tutaj noc. Tym razem pogoda pozwala nawet na rozpalenie ogniska, przy którym miło spędzamy wieczór.
Rano pozostaje się pożegnać i ruszać dalej.
Po drodze mijamy pole namiotowe Dęby. Rosnące tutaj kilkusetletnie drzewa potrafią zrobić wrażenie.
W końcu dopływamy do Rygolu, gdzie kończymy przygodę z Czarną Hańczą. Gdyby ktoś chciał kontynuować pływanie, może w tym miejscu wpłynąć na Kanał Augustowski.
Pozostaje zrobić pamiątkowe zdjęcie i spakować kajaki. Towarzyszy nam w tych czynnościach miejscowy "dość ciekawy" starszy pan.
Ja będąc w okolicy mam zamiar spłynąć jeszcze Rospudę. Jacek niestety w środę musi wracać do domu. Pozostaje nam jednak cały wtorek, aby gdzieś wspólnie popływać. Pomysły są różne, udajemy się więc na nocleg na poznane wcześniej pole namiotowe pod Augustowem, aby tam na spokojnie się zastanowić. Ostatecznie postanawiamy przepłynąć końcowe ok. 20 km. Rospudy poniżej miejscowości Raczki. Jacek mając dość pływania w mokrych butach wpada jeszcze rano do Mrówki, w celu zakupienia kaloszy.
Pozostaje rozstawić samochody i można płynąć.
Rzeka na tym odcinku jest bardzo ładna. Momentami nawet podoba nam się bardziej niż na Czarnej Hańczy. Uważać należy jednak na brzegach na barszcz sosnowskiego. Pola porośnięte są jego niezliczoną ilością. W okresie gdy my płynęliśmy większość już na szczęście zdążyło uschnąć.
Docieramy do Świętego Miejsca nad Rospudą
W pewnym momencie rozpoczyna się odcinek trzcinowy, wśród których w mniejszym, lub większym stopniu będziemy płynąć przez większość trasy.
Pogoda tego dnia nie rozpieszcza. Przez znaczną część dnia towarzyszy nam dość intensywny deszcz. Humory jednak nie opuszczają.
Przed ujściem do jeziora Rospuda Augustowska, rzeka zdecydowanie zmienia swoje oblicze. To już nie wąska rzeczka, a duża szeroka rzeka. Pojawiają się na niej nawet statki wycieczkowe, a nawet łodzie wikingów.
Pozostaje jescze przepłynąć kawałek jeziora, aby zakonczyć przy polu namiotowym Goła Zośka.
A oto i Zosia w całej okazałości.
Na nocleg udajemy się do puntu widokowego nad jeziorem Bolesty. Po drodze wpadamy jeszcze do Augustowa i raczymy się miejscową smażoną rybką.
W środę rano Jacek zawozi mnie do miejscowości Supienie, gdzie woduję kajak na jeziorze Rospuda Filipowska.
Na końcu jeziora znajduje się wąski przesmyk, którym należy przepłynąć, aby dostać się na jezioro Kamienne.
W pewnym momencie na rzece pojawia się wypłycenie, zmuszające do przeciągnięcia kajaka kilkadziesiąt metrów. Jest to na szczęście jedyne miejsce, gdzie poziom wody uniemożliwił płynięcie.
Pogoda tego dnia wyjątkowo dopisuje. Po kilku dniach w deszczu nareszcie mogę cieszyć sie słońcem.
Pierwsze z dwóch miejsc na całej rzece, gdzie należy przenieść kajak
Pierwotnie planowałem ten odcinek rozłożyć na dwa dni. Jednak na tyle dobrze mi się płynie, że w pewnym momencie postanawiam spróbować zakończyć go jednego dnia.
Końcówkę płynę już po zmroku. Ostatecznie na miejsce gdzie poprzedniego dnia startowaliśmy z Jackiem, oraz czeka samochód docieram ok. 20.30.
Kajak pakuję w świetle czołówki i tak jak poprzednio na nocleg udaję się nad jezioro Bolesty.
Gdy w czwartek jestem już w drodze do domu Jacek przesyła mi informację, że w miejscu gdzie jeszcze niedawno pływaliśmy wprowadzony został stan wyjątkowy.
Pomimo towarzyszącego nam deszczu spływ zdecydowanie uważam za udany. Dzięki za towarzystwo i do następnego...
- Włodek
- Posty: 1121
- Rejestracja: 21 gru 2020, 01:10
- Lokalizacja: Siedlce
- moja flota: Canoe Wichita (prospector)
- Dziękował(a):: 416 razy
- Podziekowano: 450 razy
Re: Czarna Hańcza, Rospuda 28.08 - 1.09.2021
Super pomysł.
Przypomniałeś dobrze znane mi miejsca.
Kiedyś także "na raz" zrobiłem (z dzieciakami) Czarną i Rospudę.
W tych trzcinach na Rospudzie niesłychanie pogryzły mnie wtedy gzy.
Wielkie dzięki za relację.
Przypomniałeś dobrze znane mi miejsca.
Kiedyś także "na raz" zrobiłem (z dzieciakami) Czarną i Rospudę.
W tych trzcinach na Rospudzie niesłychanie pogryzły mnie wtedy gzy.
Wielkie dzięki za relację.
- Łysy
- Posty: 283
- Rejestracja: 17 gru 2020, 18:51
- Lokalizacja: Kraków
- moja flota: Gumotex: Solar, Safari, Seawave
- Dziękował(a):: 268 razy
- Podziekowano: 163 razy
Re: Czarna Hańcza, Rospuda 28.08 - 1.09.2021
Tym razem na szczęście z wszelkimi owadami mieliśmy spokój. Żadnych gzów, komarów itp. Pewnie odstraszył je padający deszcz.
- miandas
- Posty: 981
- Rejestracja: 17 gru 2020, 15:31
- Lokalizacja: wlkp
- moja flota: old town camden 120, gumotex solar, gumotex twist 2.1
- Dziękował(a):: 99 razy
- Podziekowano: 314 razy
- Kontakt:
Re: Czarna Hańcza, Rospuda 28.08 - 1.09.2021
No i racja. Tylko poza sezonem! To rewiry, gdzie jeszcze mnie kompletnie nie było. Mam nadzieję, że będzie czas to nadrobić
droga zawsze nagradza
-
- Posty: 87
- Rejestracja: 21 gru 2020, 12:56
- moja flota: witam
- Dziękował(a):: 1 razy
- Podziekowano: 32 razy
Re: Czarna Hańcza, Rospuda 28.08 - 1.09.2021
Od września zaczyna się dopiero spokojne pływanie. Oczywiście Łysy ja zwykle w deszczu. Świetne zdjęcia. Zosia zdecydowanie najładniejsza taka mocno wyrazista.
- Łysy
- Posty: 283
- Rejestracja: 17 gru 2020, 18:51
- Lokalizacja: Kraków
- moja flota: Gumotex: Solar, Safari, Seawave
- Dziękował(a):: 268 razy
- Podziekowano: 163 razy
Re: Czarna Hańcza, Rospuda 28.08 - 1.09.2021
Czyżbyś był kolejnym, który sugeruje, że mam coś wspólnego z deszczem?
- jack
- Posty: 108
- Rejestracja: 17 gru 2020, 20:58
- Lokalizacja: Zawiercie
- moja flota: Twist1/2, Palava
- Dziękował(a):: 58 razy
- Podziekowano: 43 razy
Re: Czarna Hańcza, Rospuda 28.08 - 1.09.2021
Z tym deszczem wcale nie było tak najgorzej, ledwie nieco wilgotno Przynajmniej wszystkie komary się potopiły. W sumie to chyba w tym czasie na Podlasiu była "najładniejsza" pogoda, bo południe było już prawie pod wodą . Zresztą grunt to towarzystwo, a z Pawłem wesoło jest zawsze.
niezwykła czystość Czarnej Hańczy
gdzieś po drodze i była to ostatnia chwila na całą Hańczę, bo dwa dni później...'obcym wstęp wzbroniony'
niezwykła czystość Czarnej Hańczy
gdzieś po drodze i była to ostatnia chwila na całą Hańczę, bo dwa dni później...'obcym wstęp wzbroniony'
- STARYKOŃ
- Posty: 60
- Rejestracja: 01 lut 2021, 15:29
- Lokalizacja: Poznań
- moja flota: Igla 2
CRUISER 393S DROPSTITCH KAYAK - Dziękował(a):: 74 razy
- Podziekowano: 28 razy
Re: Czarna Hańcza, Rospuda 28.08 - 1.09.2021
Moja żona w czarnej hańczy jest zakochana do tego stopnia że właściwie wakacje co roku musiałbym spędzać w tym rejonie co właściwie robimy od trzech lat W przyszłym stanowczo zaprotestuje są jeszcze inne świetne miejsca.
A jak powszechnie wiadomo, piękny krajobraz znakomicie podnosi walory smakowe spożywanego w plenerze jabola.
Wampir z M-3
Andrzej Pilipiuk
Wampir z M-3
Andrzej Pilipiuk
- Łysy
- Posty: 283
- Rejestracja: 17 gru 2020, 18:51
- Lokalizacja: Kraków
- moja flota: Gumotex: Solar, Safari, Seawave
- Dziękował(a):: 268 razy
- Podziekowano: 163 razy
Re: Czarna Hańcza, Rospuda 28.08 - 1.09.2021
Pewnie, że jest jeszcze wiele fajnych miejsc. Jednak trzeba przyznać, że Suwalszczyzna potrafi zrobić wrażenie. I nie jest jeszcze tak zatłoczona jak niektóre rejony.