Włodek pisze: ↑06 lut 2023, 22:17
Czyli byłem "w mylnym błędzie".
Czyli gościu z Volvo bajdurzył.
Bajdurzył od momentu, kiedy tylko wysiadł z auta.
850 m do Wisły jest od ostatniego mostu.
My kończyliśmy tu:
https://www.google.com/maps/dir//52.104 ... 0?hl=pl-PL
Po skończonym spływie i rozpoczęciu procedury pakowaniu kajaków zatrzymało się obok nas auto.
Wyskoczył z niego gościu i z miejsca za cel wziął sobie Włodka. Odległość do rozmówcy, jaką przyjął nazwałbym
naruszeniem mojej strefy komfortu. Zaczął się potok słów.
W aucie siedziała jego żona i córki.
Cytuję na tyle, co jestem w stanie odtworzyć w czeluściach umysłu.
Wziąłem żonę i córki na spacer, ale zimno i nie wychodzą z samochodu.
Gdybym miał synów to byśmy poszli na spacer.
Ale nie wiadomo czy lepiej mieć synów, czy córki.
Jeden taki znajomy miał syna 16 lat. Syn mu podebrał samochód i tym samochodem wpier..lił się do sklepu.
Drugi znajomy miał córkę(też jakiś wiek nieletni) i ta córka mu zaszła w ciążę.
No i co. I co byś pan wybrał syna czy córkę, ha, ha,ha.
Nie wiem co odparł Włodek.
Zaraz po tym, jak zaczęliśmy odjeżdżać, gościu (znawca pobliskich terenów i strażnik w jednej osobie ekopatrolu) zakopał się autem.
Panowie, jeśli na pierwszy raz wybierzecie się na zimowy spływ przy temperaturze powiedzmy-2 stopnie a będzie świecić słońce
to sam spływ upłynie wam w komfortowych warunkach. Czas 2-3 godzinki. Widoki przy śnieżnej aurze i słońcu głęboko zapadają
w pamięć. Gorzej jak słońca brak wtedy wartością dodaną jest towarzystwo.
Podstawa to rytmiczne wiosłowanie i operatywność przy rozkładaniu sprzętu tak, aby ręce nie zdążyły zmarznąć.
Czysta przyjemność. Czas dołączyć
i podzielić się relacją.