Ilanka 25-26 lutego 2023

Ostatnio byłem... albo: kiedyś byłem...
Awatar użytkownika
miandas
Posty: 979
Rejestracja: 17 gru 2020, 15:31
Lokalizacja: wlkp
moja flota: old town camden 120, gumotex solar, gumotex twist 2.1
Dziękował(a):: 99 razy
Podziekowano: 313 razy
Kontakt:

Ilanka 25-26 lutego 2023

Post autor: miandas »

Ilanka, 25-26 lutego 2023
31,5 km
Młyn Rojek – Rzepin – Maczków

Pływanie zimą kajakiem ma swoje plusy. Oprócz poczucia, że rzeka jest tylko dla takich wariatów, jak my, oprócz unikatowych widoków i niebanalnej atmosfery, niewątpliwe znaczenie ma również zahartowanie. No oczywiście hart ducha i takie sprawy ale przede wszystkim – tak, żeby nie mieć śmiertelnego zapalenia płuc, ciężkiego kataru, czy innego zapalenia wnętrza organizmu.
Pod tym względem pogoda w czasie zimowych spływów działa prawie zawsze na naszą korzyść. Tym razem miał przechodzić front atmosferyczny Xerkses z opadami deszczu ze śniegiem, porywami wiatru do 40km na godzinę i spadkami poniżej zera, szczególnie w nocy. Normalka, można powiedzieć…
Cóż. Nie umiem sobie racjonalnie wytłumaczyć, dlaczego zgodziłem się na propozycję Macieja, by popłynąć Ilanką, i to jeszcze w czasie aury, której prognozy nie pozostawiały złudzeń. Gdybym miał tę wiedzę, którą zyskałem na samym spływie, prawdopodobnie bym spasował. Z drugiej strony… było zachwycająco, wyjątkowo, czarująco i dostaliśmy pierońsko duży wycisk, więc teraz w mieszanym towarzystwie można robić za herosa i supermana snując ponure opowieści o walce z żywiołem.
Sprawa w ogóle była tajemnicza. Oprócz ogólnikowych wiadomości dostępnych na komercyjnych stronach firm kajakowych, właściwie nie można było znaleźć żadnego ludzkiego opisu. Kiedy rozpuściłem wici po facebooku, informacje zwrotne były zdawkowe ale niepokojące. Że grząsko i bagniście. Że zwałki. Śledzenie trasy na mapach google też nic nie dało, bo rzeka w lesie albo innych chaszczach. Udało się ustalić, że prawdopodobnie jest 5 przeniosek stałych.
No ale słowo się w końcu rzekło, Maciej ze swoim dostawczakiem u płota i nie było wyjścia.
W piątek wieczorem udałem się więc z kolegą do miejsca startu. Tamże, okazało się, że trzeba będzie dość spory odcinek przenieść dobytek z samochodu, bo miejsce na rozbicie bazy było jakieś 100-200 metrów od drogi. Za to przynajmniej było gdzie zostawić auto – po drugiej stronie mostu stary młyn i nowy właściciel, który nie robił problemów.
Wieczór spędziliśmy miło zwłaszcza, że grzał nas ogień, nie brakowało wina, mięsiwa i prawie nie padało. Kiedy w końcu położyliśmy się spać, do snu ukołysał nas deszcz, który w końcu postanowił wypełnić obietnicę daną w prognozie pogody.
Zaplanowaliśmy (grunt, to trzymać się planu), że nie będziemy się zrywać nad ranem. Stąd śniadanie i przygotowania sprawiły, że na wodzie byliśmy o 10.00 . Rzeka zawalona zwałkami. Wkrótce okazuje się jednak, że szlak jest nieco przetarty – widać, że ktoś kiedyś tędy puszczał spływy komercyjne.
Przez cały czas siąpi – a to deszcz, a to deszcz ze śniegiem, a to śnieg. Raz mocniej, raz słabiej. I wieje. W takich oto warunkach opuszczamy leśny odcinek i na sporo kilometrów, praktycznie do Starościna i dalej do Rzepina, płyniemy odkrytym terenem, przez bagna. Po drodze strzałka/ kierunkowskaz – stare grodzisko (zostało jakby wzgórze z wgłębieniem w środku). Postanawiamy wykorzystać ten moment na chwilę przerwy i rozruszanie oraz rozgrzanie kości i wybieramy się na krótki spacer.
Do Starościna jest 8 km. Kolejno, do Rzepina następne 7 km. W Rzepinie czeka nas przykra niespodzianka. Rzeka kończy się jazem nieczynnego młynu miejskiego. Płynąć jazem jest niebezpiecznie. Trudny brzeg i barierki bardzo utrudniają wyciągnięcie kajaków. Dalej ulica. A dalej… Nie ma jak dojść z powrotem do rzeki! Wszędzie parkan, siatka lub inny mur. Na nasze szczęście jedna z furtek po lewej stronie młyna okazuje się być otwarta i tamtędy przenosimy sprzęt. Całość operacji zajmuje nam blisko godzinę. Jesteśmy źli i zmarznięci. Postanawiamy rozbić się na pierwszym akceptowalnym miejscu.
Na szczęście dla nas, zaraz po opuszczeniu miejskiego odcinka rzeki/ kanału młyńskiego (śmieci, śmieci, śmieci), za mostem kolejowym ale jeszcze przed autostradą, udaje nam się znaleźć idealne miejsce – do brzegu dochodzi skarpa z równym grzbietem, na którym można się rozbić.
Grzane piwo, wino i stawiamy obóz. Zmęczeni i niedogrzani (nasze piękne ognisko w końcu, trochę z naszej winy, przygasa) ale najedzeni (steki) i napojeni – zasypiamy o 21.30.
W niedzielę rano otacza nas bajkowy widok – całą noc padał śnieg i krajobraz zmienił się nie do poznania. Śnieg! W końcu jesteśmy na zimowym spływie!
Po zejściu na wodę od razu hardkor. Zwałki zaczynają się prawie od razu. Dopływamy do autostrady A2. Fajne bystrze. Maciej płynie pierwszy. Nagle… Patrzę, że chłopak w biegu wysiada z kajaka! Coś do mnie krzyczy! No na taki zwrot akcji nie byłem przygotowany! Nie wiem, o co mu dokładnie chodzi ale posłusznie również wyskakuję z łódki. Łapię rozpędzony kajak. Dopiero teraz zdaję sobie sprawę z sytuacji. W poprzek rzeki, do wysokości lustra wody rozpięta jest stalowa siatka! Jeszcze chwila i mielibyśmy zniszczone gumowce, a przy odrobinie pecha również i my mogliśmy nieźle ucierpieć. Na pewno napiszę w tej sprawie do dyrekcji autostrady ale nie wiem, czy to coś pomoże. BARDZO UWAŻAJCIE W TYM MIEJSCU. Tip: siatkę da się podciągnąć do góry na tyle, że można przepchnąć kajak i samemu się przecisnąć.

to jest ta siatka:
ilanka 2023 09.jpg
Zaraz potem (miejsce na mapie opisane jako Jaworki) jest brzydki, dwupoziomowy próg. Wysiedliśmy na lewym brzegu ale przenieślimy kajaki na prawy.
Potem, aż do Nowego Młynu las, piękna przyroda, sarenki lampiące się na nas z głupim wyrazem twarzy, truchło dzika i zwałki. Pełno zwałek. Przy przeciskaniu się pod jednym z pni Maciej prawie gubi wiosło. W ogóle, to chyba musimy schudnąć, bo ciężko się ściąga kamizelkę asekuracyjną w momencie, gdy połowa kajaka przeszła ci pod pniem, kolana też, a reszta (w tym twój kadłub, głowa i w ogóle) uparcie sterczy jeszcze PRZED przeszkodą.
W Nowym Młynie najpierw w lewo odchodzi kanał do…. czegoś. I tam jest taki jakby próg, który trzeba obnieść prawą stroną. Następnie jest jaz chyba bodajże tartaku (lub MEW), no i to się obnosi lewą stroną, jakieś solidne 200 metrów.
Tu mamy przerwę. Trzeba coś ciepłego zjeść (mamy w termosikach :) ). Musimy się też zastanowić, co zrobić dalej. Do Maczkowa jest 7 km. Tymczasem jest niedziela, dzień pański, i jest 13.30. Ile możemy robić te 7 km? 2 godziny? 3? Cóż. Na szczęście jesteśmy realistami. Do tej pory średnia prędkość, z uwzględnieniem odcinków bez zwałek, do jakieś 2km/ godzinę. Próbujemy więc liczyć – na 17.00 najpóźniej powinniśmy dotrzeć? Więc jest tak: najpierw 2 km zwałek, mniej więcej wtedy jest fajne i całkiem ostre, kamieniste, spływalne bystrze, potem jeszcze jakiś kilometr zwałek. Potem wpływa się na odkryty teren i… i jest super. Robi się nieco cieplej (na krótko niestety), nie ma przeszkód – bosko. Tak płyniemy – nie wiem – 3? 4? km. Już był w ogródku, już witał się z gąską – jak mawiał poeta. Zostało nam 1-2 km. Zwałki, zwałki, zwałki – co 50 metrów, co 100, co 25. Ostatni odcinek robiliśmy prawie 2 godziny. W końcu ostatnie 300 metrów bez zwałek i Maczków. Ostatni moment, bo słońce zaszło, jest 17.30. Dzwonimy po pana zabezpieczającego logistykę z firmy kajakipliszka.pl z Sądowa. Świetny, kontaktowy, energiczny młody facet. Koledzy korzystali rok temu z usług jego ojca ale niestety w międzyczasie odszedł – syn przejął firmę. Z czystym sumieniem POLECAMY.
Ale… to nie koniec przygody. Pan kajakipliszka dowiózł nas do pozostawionego na starcie auta. A TAM… W szybę samochodu wetknięta kartka: „herbata z cytryną i z cukrem – na rozgrzewkę! Pozdrawiamy, gospodarze”. A przed samochodem latarnią z zapaloną świecą, termos i 2 kubki. Prawie się rozpłakałem. Wypiłem 3 porcje. Byłem tak zmęczony i zmarznięty, że wypiłbym chyba jeszcze 3. Ale trzeba było się pakować i wracać. Nie muszę lecieć na Marsa, zdobywać ośmiotysięczników, spływać Amazonki, skoro na rzut kamieniem (no dobra, z procy) mam takie atrakcje. Aż trudno wrócić do rzeczywistości.
Chciałbym jeszcze bardzo, ale to bardzo podziękować Maciejowi. Za pomysł (choć nie wiem, czy go jednak nie skląć). Za towarzystwo. Zawsze mogłem na niego liczyć. Fajnie jest płynąć w takim towarzystwie.
Załączniki
ilanka 2023 01.jpg
ilanka 2023 02.jpg
ilanka 2023 03.jpg
ilanka 2023 04.jpg
ilanka 2023 05.jpg
ilanka 2023 06.jpg
ilanka 2023 07.jpg
ilanka 2023 08.jpg
ilanka 2023 10.jpg
ilanka 2023 11.jpg
ilanka 2023 12.jpg
ilanka 2023 13.jpg
ilanka 2023 14.jpg
ilanka 2023 15.jpg
ilanka 2023 16.jpg
ilanka 2023 17.jpg
ilanka 2023 18.jpg
ilanka 2023 19.jpg
ilanka 2023 20.jpg
ilanka 2023 21.jpg
ilanka 2023 22.jpg
ilanka 2023 23.jpg
ilanka 2023 24.jpg
ilanka 2023 25.jpg
ilanka 2023 26.jpg
ilanka 2023 27.jpg
ilanka 2023 28.jpg
ilanka 2023 29.jpg
ilanka 2023 30.jpg
ilanka 2023 31.jpg
ilanka 2023 32.jpg
ilanka 2023 33.jpg
ilanka 2023 34.jpg
ilanka 2023 35.jpg
ilanka 2023 36.jpg
ilanka 2023 37.jpg
ilanka 2023 38.jpg
ilanka 2023 39.jpg
ilanka 2023 40.jpg
ilanka 2023 41.jpg
ilanka 2023 42.jpg
ilanka 2023 43.jpg
ilanka 2023 44.jpg
ilanka 2023 45.jpg
ilanka 2023 46.jpg
ilanka 2023 47.jpg
ilanka 2023 48.jpg
ilanka 2023 49.jpg
droga zawsze nagradza
Awatar użytkownika
Strażowy
Posty: 1000
Rejestracja: 17 gru 2020, 16:30
moja flota: Gumotex x 2 : "Solar" & " Safari " 😁 💪
Dziękował(a):: 573 razy
Podziekowano: 169 razy

Re: Ilanka 25-26 lutego 2023

Post autor: Strażowy »

Nawet jak na takie wygi jak Wy, niecodzienna impreza z wygarem 😁💪... podziwiam i zazdroszczę lubuskich klimatów których także liznąłem z Maćkiem na Pliszce 😱🤦🤔🤷🏼😤....
Pogoda tym razem nie była łaskawa - cóż, pewnie sporo grzeszycie "wodni bracia" 😜, jednak opatrzość szczególnej troski jak czytałem czuwała nad Wami, z czegom okrutniem rad 😉✌️.

ps...foty miłe jak zwykle 👍
" Przygoda warta jest każdego trudu ..." - Arystoteles

Pozdrawiam :mrgreen:
Awatar użytkownika
miandas
Posty: 979
Rejestracja: 17 gru 2020, 15:31
Lokalizacja: wlkp
moja flota: old town camden 120, gumotex solar, gumotex twist 2.1
Dziękował(a):: 99 razy
Podziekowano: 313 razy
Kontakt:

Re: Ilanka 25-26 lutego 2023

Post autor: miandas »

Zapomniałem dodać, że zdjęcia główne pochodzą z mojego aparatu ale część, w tym zdjęcie z siatką, jest autorstwa Macieja
droga zawsze nagradza
Derku Uzała
Posty: 128
Rejestracja: 29 gru 2020, 08:01
moja flota: Solar, Safari, Helios 1
Dziękował(a):: 28 razy
Podziekowano: 69 razy

Re: Ilanka 25-26 lutego 2023

Post autor: Derku Uzała »

Moje gratulacje za wytrwałość i konsekwencję. Ilanka zostawiła we mnie dużą dozę sentymentu. Planuję jeszcze powrót na tę umęczoną ludzką tępotą rzekę. Teraz wiem, że oprócz piły łańcuchowej, trzeba zabrać ze sobą jeszcze nożyce do drutu. Czy mleczarnia w Rzepinie wciąż spuszcza po cichu poprodukcyjny biały ściek?
Awatar użytkownika
miandas
Posty: 979
Rejestracja: 17 gru 2020, 15:31
Lokalizacja: wlkp
moja flota: old town camden 120, gumotex solar, gumotex twist 2.1
Dziękował(a):: 99 razy
Podziekowano: 313 razy
Kontakt:

Re: Ilanka 25-26 lutego 2023

Post autor: miandas »

Śladów mleczarni nie zauważyliśmy ale spust "czystej"wody z oczyszczalni w Rzepinie dostarcza mieszanych odczuć
droga zawsze nagradza
Awatar użytkownika
Włodek
Posty: 1086
Rejestracja: 21 gru 2020, 01:10
Lokalizacja: Siedlce
moja flota: Canoe Wichita (prospector)
Dziękował(a):: 408 razy
Podziekowano: 438 razy

Re: Ilanka 25-26 lutego 2023

Post autor: Włodek »

No i znów dali popalić.
Z jakiegoś powodu zaczęliście od biwaku.
Chyba chodziło o czilowanie i specjały ogniskowe.
Niepojęte ile pięknych wrażeń czeka na nas tuż za progiem.
Zdjęcia choć super to i tak nie oddadzą z czym się mierzyliście.
Końcowy prezent bardzo rozczulający i warty zapamiętania.
Zadziwiacie mnie upodobaniem do zimowego biwakowania.
Widzę że warto, kiedyś nauczę się od was i spróbuję.
Brawo !.
Awatar użytkownika
miandas
Posty: 979
Rejestracja: 17 gru 2020, 15:31
Lokalizacja: wlkp
moja flota: old town camden 120, gumotex solar, gumotex twist 2.1
Dziękował(a):: 99 razy
Podziekowano: 313 razy
Kontakt:

Re: Ilanka 25-26 lutego 2023

Post autor: miandas »

Dość często zaczynam od wieczornego biwaku. Dzięki temu, przynajmniej teoretycznie, można zacząć wcześniej
droga zawsze nagradza
Awatar użytkownika
rawa
Posty: 892
Rejestracja: 18 gru 2020, 23:42
Dziękował(a):: 123 razy
Podziekowano: 223 razy

Re: Ilanka 25-26 lutego 2023

Post autor: rawa »

Niczego podobnego nigdy nie przeżyłem, to dla mnie lot na obcą planetę.
Myślę jednak że potrafię sobie wyobrazić w przybliżeniu jakie były przeżycia i wrażenia i pokonanie trudności natury.
Impreza niesamowita nie dla nowicjuszy i miękiszonów, gratuluję i zazdroszczę wspomnień :)
Awatar użytkownika
STARYKOŃ
Posty: 60
Rejestracja: 01 lut 2021, 15:29
Lokalizacja: Poznań
moja flota: Igla 2
CRUISER 393S DROPSTITCH KAYAK
Dziękował(a):: 74 razy
Podziekowano: 28 razy

Re: Ilanka 25-26 lutego 2023

Post autor: STARYKOŃ »

W skali Masochistycznych Świrów od 1 do 10 daję słabą ósemkę . Na niską punktację wpływ miały grzane piwo oraz wino tudzież inne specjały z wolnego ognia mogące zmusić normalnego człowieka do takich czynów . Przez herbatę z cytryną na koniec to powinna być szóstka ale to nie było z waszej winy więc zostanę przy ósemce :)
A jak powszechnie wiadomo, piękny krajobraz znakomicie podnosi walory smakowe spożywanego w plenerze jabola.
Wampir z M-3
Andrzej Pilipiuk
Awatar użytkownika
jack
Posty: 107
Rejestracja: 17 gru 2020, 20:58
Lokalizacja: Zawiercie
moja flota: Twist1/2, Palava
Dziękował(a):: 58 razy
Podziekowano: 43 razy

Re: Ilanka 25-26 lutego 2023

Post autor: jack »

I takich 'wariatów' nam trzeba👍👍👍 Już dawno żadna relacja tak mnie nie rozbawiła, choć Wam chyba nie zawsze było do śmiechu. Grunt, że plan zrealizowany, ofiar nie było i sprzęt wyszedł bez szwanku. A nawet jeśli przyplątał by się jakiś mały katar to przygoda bezcenna. Co tam Everesty czy inne Amazonki, Ilanka i jej zdobywcy rządzą.
ODPOWIEDZ